czwartek, 22 stycznia 2015

Wstęp

Upłynęło wiele czasu do smoleńskiej tragedii. Jednak prawdy o niej nadal nie znamy. Wobec ciągłego natłoku „ważnych i aktualnych spraw”, dyskusja o tym co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku zeszła na margines. Mam wrażenie, że ożywa jedynie wówczas, gdy ktoś chce ją wykorzystać do bieżących, politycznych celów.
Na palcach jednej ręki można wyliczyć kilka miejsc, gdzie usiłuje się jeszcze toczyć dyskusję o Smoleńsku. Jednak i tam staje się ona coraz wątlejsza. Niemniej uczciwie muszę przyznać – to opracowanie nigdy by nie powstało, gdyby nie praca (początkowo - do 2012 - głównie FYMa, 3zeta i Piko) licznej rzeszy blogerów (a potem nieoceniona pomoc Propatriana),  którzy od dnia tragedii cały czas gromadzą informacje. I nie tylko. Również dyskutują nad nimi, badają poszczególne wątki i hipotezy. Oczywiście jest wśród nich również liczna rzesza dezinformatorów i hejterów, ale gdzie ich nie ma?
Sam również, analizując pojawiające się w mediach materiały, postanowiłem spróbować złożyć je w jakąś logiczną całość. Opowiedzieć co wydarzyło się rankiem 10 kwietnia 2010 roku.  
Doszedłem do wniosku, że aby odtworzyć tę historię koniecznie należy znaleźć przynajmniej jeden pewny punkt na osi czasu. I dopiero opierając się na nim, po kolei odtwarzać przebieg wydarzeń. Takie było od początku główne założenie tej książki. Nie mając jednak bezpośredniego dostępu do żadnego ze środków dowodowych, oparłem się w niej wyłącznie na materiałach ogólnie dostępnych, a więc takich, które każdy może sobie sam, w domowym zaciszu sprawdzić i zweryfikować. Choć z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że te "ogólnie dostępne materiały" są równocześnie, już z samej swej natury bardzo niepewne. Mimo to, wydaje mi się jednak, że taki punkt, od którego można zacząć budować opowieść, po długich poszukiwaniach (i odrzucaniu kolejnych "punktów zaczepienia") wreszcie znalazłem. I choć miejscami ta historia, opierająca się na nim, odbiega tak daleko od oficjalnej wersji jak to tylko możliwe, to proszę pamiętać czytając, że moim jedynym pragnieniem było i jest cały czas jedno - dojść do prawdy, Nie zmienia to oczywiście sprawy, że są to tylko moje rozważania na temat tego, jaki mógł być przebieg wypadków, które rozegrały się w tym dniu.
Nie uważam tej książki za zamkniętą całość. Jest ona tylko szkicem, otwierającym swoje łamy dla wszystkich, którym wyjaśnienie tej tragedii leży na sercu. Zaproszeniem do dyskusji. Bardzo będę się cieszył, nie tylko wówczas jeśli ktoś uzupełni tę historię, czy też obali którąś z jej tez, ale również wówczas gdy podważy całą jej konstrukcję. Bo czy o moją (albo o czyjąkolwiek) rację powinno w tym chodzić? Prawda nie ma związku z niczyim interesem. Ona po prostu jest.

W 2013 roku porzuciłem dla tego śledztwa - poezję, publicystykę, ambicje. Jednym z powodów dla którego to zrobiłem i robię, było przekonanie, iż poznanie prawdy o Smoleńsku jest niezbędne, Nie tylko dla mnie, Nam wszystkim. Dla normalnego i pomyślnego życia w sprawnie funkcjonującym społeczeństwie. Kolejnym z powodów dla którego chciałem dojść do prawdy było poczucie, że wcześniej nie zrobiłem prawie nic dla kraju, którego jestem atomem Ba, nie tylko nie zrobiłem. W przeszłości podejmowałem też decyzje mogące mu szkodzić, Przedkładałem własne egoistyczne cele nad dobro wspólne. Tą książką chciałem temu zadośćuczynić,

Jestem głęboko przeświadczony o tym, że dzień 10.04.10 jest jednym z najistotniejszych momentów w całych dziejach Polski. Moim zdaniem określa on, jaka jest nasza dzisiejsza tożsamość. A więc i przyszłość. Uważam bowiem, że żyjemy w coraz bardziej chorym kraju, w coraz szybciej degenerującym się społeczeństwie. I sądzę także, że z narodem jest podobnie jak z każdym człowiekiem – jeśli toczy go jakaś ukryta, pogłębiająca się - a być może i śmiertelna dolegliwość, powinien mieć tego świadomość. By z nią walczyć. A jeśli okazać by się miało, że jest już na to za późno, to świadomość ta jest, moim zdaniem potrzebna choćby po to, aby mieć czas na pojednanie się z samym sobą, z ludźmi, z Bogiem.


                                                                                                                              Dębica 10.12.2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz