Tych nagraniach, których opublikowanie tak hucznie zapowiadał 02.09.2016 roku, w
TVP1 i TVPinfo Antoni Macierewicz. Które, jak mówił, nim "wstrząsnęły" gdyż pokazały, że to co znamy do tej pory pod nazwą "stenogramów z kokpitu" jest tylko "cynicznym fałszerstwem jakiego dawno nie widział”.
Podekscytował mnie ogromnie Pan Minister swymi zapowiedziami. Jednak, okazuje się, że były to tylko słowicze trele.

Dlaczego przez półtora roku nie ujawniono tych nagrań, choć są one w posiadaniu podkomisji smoleńskiej? Tak, półtora.
Dr Berczyński przyznał się do ich posiadania już 23.05.2016, mówiąc, że to co znamy pod nazwą stenogramów jest poszatkowane, a ich fragmenty poprzesuwane w czasie. Dla odmiany, nowe nagrania są całkowicie czytelne, "w czasie precyzyjnie określone” i „na pewno niezmanipulowane”.
Odpowiedź nasuwa się sama – nie ujawniono ich, gdyż publikacja pokazałaby, jak rzeczywiście wyglądało końcowe podejście naszego samolotu.
Co w nim tak niezwykłego? Dlaczego niewskazane jest ujawnienie?
A dlaczego nie mielibyśmy sami spróbować odpowiedzieć na te pytania?