piątek, 10 kwietnia 2020

Posłowie: Smoleńsk - test klasy politycznej

Michael Montaigne pisze w „Próbach”, że pierwszym znakiem „skażenia obyczajów jest wygnanie prawdy”. Zaraz potem przytacza słowa Pindara, iż prawdomówność to pierwsza rzecz, której „Platon żąda od sternika swojej Rzeczypospolitej”.

Czytając to, zastanawiam się jaka jest nasza klasa polityczna? Czy okłamuje nas, czy mówi prawdę? Każdy na ten temat ma na pewno własne zdanie. Ale wydaje mi się, że warto przyjrzeć się jak to widział XVI-wieczny francuski filozof i eseista.

Pewien starożytny – pisze Montaigne – powiada, iż kłamać to znaczy „dawać świadectwo iż za nic się ma Boga, a równocześnie obawia ludzi”. Cóż może być gorszego – konkluduje – niż śmiałość wobec Boga i tchórzostwo wobec ludzi?

I tu, moim zdaniem, trafia w samo sedno. Kłamstwo rodzi się z lęku. Wynika ono z obawy przed: utratą władzy, śmiercią cywilną, spadkiem stopy życiowej, ludzką opinią, nawet pozbawieniem życia. Potrafię to zrozumieć. Jako dziecko wymyślałem najbardziej nawet niezwykłe historie, aby ujść przed konsekwencjami tego co nabroiłem. To były te pierwsze kłamstwa zrodzone ze strachu.

wtorek, 7 kwietnia 2020

Rozdział XVII: Porządek wydarzeń 10 04 2010

7:21 Start z Okęcia Tu-154M(1)

7:25 Lądowanie „dziennikarskiego” Jaka-40/044 na lotnisku „Siewiernyj" w Smoleńsku(2)

7:36 Okęcie informuje Moskwę o wylocie PLF-101(3).

7:40 Pierwsza pozorowana(4) próba podejścia Iła 76 obserwowana przez dziennikarzy po tym jak wysiedli z Jaka-40/044 (piętnaście minut po lądowaniu samolotu dowodzonego przez Artura Wosztyla(5).

czwartek, 2 kwietnia 2020

Rozdział XVI: "Powinien lądować w Moskwie"

W Warszawie dochodzi godzina 8:37. Prawe ucho dyżurnego COP jest czerwone od nerwowo dociskanej słuchawki. Wyraźnie czuje gwałtowne pulsowanie krwi w skroniach. Wie już, że Biuro Ochrony Rządu nie ma przygotowanego żadnego lotniska zapasowego na terenie Rosji,

sobota, 28 marca 2020

Rozdział XV: Poza widnokręgiem

Major Henryk Grzejdak przygotowuje porcję porannej kawy, parzonej „tradycyjnie po polsku" - w cienkościennej szklaneczce, na szklanym spodku. Pokrzepiając się małymi łyczkami spogląda na ekran komputera. Po wczorajszych odwiedzinach u znajomych, ma dziś zaskakująco, nawet dla samego siebie, dobre samopoczucie.

piątek, 27 marca 2020

Rozdział XIV: Smoleńsk 8:35, od strony Kutuzowa i Gubienki

Nigdy nie byłem w Smoleńsku. Moje wyobrażenia tego co miało się tam wydarzyć 10 kwietnia w całości wykreowane zostały przez media. Ich obraz zaczął się kształtować w mej wyobraźni po obejrzeniu filmu, który na smoleńskiej polance nakręcił Sławomir Wiśniewski. To był obraz lotniczej katastrofy.

sobota, 21 marca 2020

Rozdział XIII: Totalna niepewność, Smoleńsk - Siewiernyj 8:35

Stewardessa „dziennikarskiego” Jaka-40 - Agnieszka Żulińska nasłuchuje. Dźwięk Tupolewa brzmi, dokładnie tak jak powinien brzmieć. Potężnieje. Crescendo silników przechodzi w wysokie tony.  
Nie wiadomo dlaczego, zawsze przypomina jej to scenę z widzianego w dzieciństwie filmu noszącego tytuł „Wyjście robotników z fabryki”.

niedziela, 15 marca 2020

Rozdział XII: Pozorowana próba lądowania Frołowa

23 lutego 2014 roku, na łamach "The Washington Times" ukazał się artykuł autorstwa Lucji Swiatkowski Cannon pt. „With Russia, different airline crash, same results”. Pisze ona: „Mniej więcej w czasie gdy miał podchodzić (polski TU-154M – RM), samolot należący do rosyjskiego KGB wynurzył się z mgły, latał bardzo nisko nad lotniskiem, pozorując próbę lądowania, ale przerwał swoje podejście i odleciał. (...)

czwartek, 12 marca 2020

Rozdział XI: Mglisty szlak. Godzina 8:15 Tupolew kontaktuje się ze smoleńską wieżą

Kiedy generał Wiśniewski, wraz ze swym zastępcą opuszczają gościnny pokład "Wosztylowego" Jaka-40, jego nawigator - Remigiusz Muś, siada ponownie na miejscu pierwszego pilota. Już od dłuższej chwili niecierpliwie wypatrywał, kiedy goście wyjdą, aby móc spokojnie posłuchać radiostacji. Ciekawi go co też słychać w eterze od strony zachodniej.

czwartek, 5 marca 2020

Rozdział X: Niespójne relacje dziennikarzy, drugi Jak-40

W dzieciństwie bardzo lubiłem zabawę jaką, co tydzień, oferował magazyn „Przekrój”. W środku tygodnika umieszczone były zawsze dwa rysunki. Niemal identyczne. Gdy się im jednak przyszło bliżej przyjrzeć, okazywało się, że różnią się kilkoma niedostrzegalnymi na pierwszy rzut oka szczegółami.

Pamiętając o tym, postanowiłem przyjrzeć się relacjom dziennikarzy, którzy to - jak relacjonowali – wszyscy mieli przylecieć jednym i tym samym Jakiem-40 pod dowództwem Artura Wosztyla.

środa, 4 marca 2020

Rozdział IX: "Siewierny" 8:15, lądowanie drugiego Jaka-40?

O tym, że po ósmej, zaraz po Ile-76 chciał na XUBS faktycznie lądować jakiś samolot pisze w swej książce ówczesny przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych (1). Prawdopodobieństwo, że jakiś polski statek powietrzny mógł się rzeczywiście wówczas pojawić zwiększa się,
gdy zauważymy, że mgła pojawiała się, po czym raptownie zagęszczała w momentach,

niedziela, 1 marca 2020

Rozdział VIII: Lotnisko „Siewiernyj”. Oczekiwanie

Mgła wyłania się z wąwozu znajdującego się dwa kilometry przed lotniskiem. Jeszcze przed ósmą ogarnia okolice radiolatarni, przemieszcza się po działce Bodina, płynie wzdłuż garaży przy Gubienki, zajmuje lasek przy autokomisie, a później przekracza ulicę Kutuzowa i wędrując przez wrakowisko, dociera do „Siewiernego".
Teraz wypadki zaczynają toczyć się szybciej.

czwartek, 13 lutego 2020

Rozdział VII: Blaszane ptaki spadają z nieba o godzinie 7:56

Jest 10 kwietnia 2010 roku. Zbliża się godzina 12:00 czasu polskiego. Dziennikarz Marek Pyza stoi na tle głównej bramy lotniska i czeka. Ma za chwilę wejść na wizję. Jest zaledwie kilka metrów przed kordonem rosyjskiej milicji, wojska, OMONu i służb specjalnych. 
Szczelny pierścień funkcjonariuszy ma za zadanie nie dopuścić nikogo z dziennikarzy, czy cywilów do miejsca,

sobota, 8 lutego 2020

Rozdział VI: Godzina 8:00, Siewiernyj, zapada kotara mgły

Ambasador Jerzy Bahr kończy śniadanie. Wyciera wolno serwetką usta, po czym niespiesznie wstaje, by udać się na piętro, do swojego pokoju w hotelu „Centralny". W ramach okiennych jego apartamentu rozpiął się obraz zwiędłego, poszarzałego poranka, ożywianego co jakiś czas refleksami słońca.

piątek, 31 stycznia 2020

Rozdział V: IŁ w welonie z mgły

Pułkownik Mirosław Czarnota kręci nosem. Nosi dziś jego pryncypała okrutnie. Odkąd przybyli na lotnisko, attache wojskowy nie może usiedzieć w miejscu. To wstąpi pod namiot zamienić z kimś słowo, to idzie oglądać trapy, by znów za chwilę wrócić pod rampę i skomentować ryzykowny manewr Iła.

wtorek, 14 stycznia 2020

Rozdział IV: Odlotowa trupa Frołowa

Silniki Jaka-40 o numerze burtowym 044, który wylądował na lotnisku „Siewiernyj” w Smoleńsku o godzinie 7:25 powoli stygną. Dziennikarze opuszczają już jego pokład, by w ciszy przejść obok płóciennych namiotów, rozbitych przy płycie lotniska, do bramy wjazdowej obiektu. Spoglądają ponad wierzchołkami drzew, czy nie pojawi się tam czasem samolot mający przywieść członków Delegacji na dzisiejsze uroczystości. Ci mieli przecież pojawić się w Smoleńsku, mniej więcej w tym samym czasie co i oni(1). Wynika to z bardzo prostego wyliczenia. Jak-40 leci do Smoleńska dwie godziny, a Tupolew - który miał wylecieć godzinę po nich - jedną.
W pewnym momencie słychać niskie wibrowanie i szum silników. Zza wierzchołków drzew wynurza się potężny, ciemny kształt. Schodzi nad samą płytę lotniska i nie zważając na to, że znajduje się tuż-tuż nad nią, wykonuje energiczny przechył na prawą stronę(2). Czy była to próba lądowania? Jeśli tak, to skończyła się całkowitym fiaskiem. Rosyjski Ił-76, rycząc wszystkimi silnikami, rozpoczyna mozolną wspinaczkę na wyższe piętra powietrza. Dziennikarze zastygają nieruchomo jak woskowe figury, głośno wymieniając się uwagami zarówno co do nieoczekiwanej obecności, jak i samego zaskakującego manewru transportowca. W powietrzu czuć wilgoć i zapach spalin, ale poza tym widoczność jest bardzo dobra(3).


Gdzieś na kwadrans przed godziną ósmą, czasu polskiego, okazuje się, że pojazd, którym dziennikarze mają jechać na miejsce uroczystości stoi już gotowy do drogi. Również i odprawa paszportowa jest zakończona. Mogą więc udać się do busa by wyjechać do Katynia. Co też robią. Dyskusja wybucha na dobre, gdy tylko wsiadają do ruszającego z miejsca pojazdu.