niedziela, 10 grudnia 2017

12-PUNKTOWY PORZĄDEK WYDARZEŃ SMOLEŃSKICH (wyniki nieoficjalnego śledztwa)

Zamykając moje nieoficjalne śledztwo, w 12 krótkich punktach przedstawiam to, co moim zdaniem wydarzyło się w Smoleńsku 10 kwietnia 2010 roku.
 

1. Godzina 7:25 – ląduje Jak-40 / 044 z dziennikarzami (widzialność jest według kierownika lotów, oraz pilotów w granicach 1500 – 2000 metrów, niebo zachmurzone - warunki do lądowania zgodne z poziomem wyszkolenia załogi)


Edmund Klich (przewodniczący KBWLLP, akredytowany przy rosyjskiej komisji badającej zdarzenie z 10.04.2010 w liście do Donalda Tuska z 15.04.2010 - za "Moja czarna skrzynka. Dokumenty" - str. 11): O godz. 9.26 są następujące (warunki meteo - RM): zachmurzenie pełne 10/10 - stratus, podstawa 100m, widzialność 1 km. W tym czasie 9.26 ląduje Jak-40.


Artur Wosztyl (dowódca Jaka-40/044): Lądowanie w Smoleńsku odbyło się o godz. 7.25 czasu polskiego. Według czasu rosyjskiego była to godzina 9.25. (zeznanie z dnia 10.04.2010 z godz.19:17 – RM)


Artur Wosztyl: (...) podczas lotu mam cały czas zegar przed oczyma. Co chwila na niego patrzę, żeby wiedzieć czy lot odbywa się zgodnie z planem. Poza tym - dodał - zaraz po lądowaniu dowódca statku musi wypełnić i podpisać druk rozkazu. Tam trzeba wpisać dokładną godzinę startu i lądowania.




2. Godzina 7:40 - Pierwsze podejście Iła-76 Frołowa


Remigiusz Muś: (…) z zaciekawieniem oglądaliśmy dwa nieudane lądowania samolotu Ił 76 Federacji Rosyjskiej. (…) Próby lądowania tego Iła miały miejsce około po 15 i 30 minutach od naszego wylądowania.


Artur Wosztyl: - W międzyczasie nad lotniskiem pojawił się rosyjski Ił-76...
- Tak, jakieś 15 min po nas.  Dwa razy podchodził do lądowania (...)  

sobota, 9 grudnia 2017

Smoleńsk, czyli jak otumanić społeczeństwo

Osobiście nigdy nie byłem w Smoleńsku. Moje wyobrażenia tego co miało się tam wydarzyć, w całości wykreowane zostały przez media. Ich obraz zaczął się kształtować w mym umyśle zaraz po obejrzeniu filmu, który na smoleńskiej polance nakręcił Sławomir Wiśniewski.
Ale przecież zanim go, ten montażysta Telewizji Polskiej nakręcił, to już wcześniej, bo od wczesnych godzin porannych, z całkowicie nieznanych i niezrozumiałych powodów, zapamiętale filmował przestrzeń znajdującą się nad obszarem, który dopiero znacznie później nazwano „miejscem katastrofy”.


Wiśniewski podczas swojego pierwszego wywiadu, nie przyznał się do „filmowania mgły” i stwierdził, że spadający samolot zobaczył zupełnie przypadkowo. Nigdy też nie potrafił logicznie wytłumaczyć, dlaczego z uporem godnym lepszej sprawy, „od świtu” rejestrował co dzieje się na lotniczym podejściu.
W każdym bądź razie, jedyną konkretną rzeczą, z przebiegu zdarzeń, jaką nam ze swego „katastroficznego” urobku udostępnił, był podchodzący we mgle samolot. Jego zdaniem to Ił-76.


Wiśniewski twierdził, że nie udało mu się nagrać samego dramatycznego zdarzenia z 8:41, bo na trzy minuty przed tym jak miało do niego dojść… wyłączył kamerę. Ale stanowczo twierdzi, że je zarówno widział je jak i słyszał.


Czy można jednak nazwać wiarygodnym świadkiem człowieka, który na pytanie co widział i słyszał, co chwilę opowiada coś innego?
Raz miał widzieć tylko skrzydło, innym razem skrzydło oraz kawałek kadłuba, to znów opowiada, że mgła nad drogą była przewiana i był przekonany, że widzi mały, niepolski samolot wojskowy. Ale skrzydła tego „małego samolotu”, jak nos Pinokia urastają nagle w jego opowieściach do piętnastu metrów, a dźwięk – który słyszy - raz jest czymś „co jakby było niszczone, tratowane”, a drugim razem „serią wybuchów z towarzyszącym mu trzydziestometrowym słupem ognia”, który to słup znów za chwilę okazuje się być niewielki, i wygląda tak, jak na filmie fantastycznym, czy wojennym. Te przeczące sobie wzajemnie informacje powodują, że nie wiemy czy w ogóle czy Wiśniewski, mówi prawdę. A jeśli mówi, to w którym momencie.
Specyfikę wszystkich relacji Wiśniewskiego można sprowadzić do tego jednego zdania, które wypowiada zaraz po wydarzeniach, a które oparte jest – podobnie jak inne jego wypowiedzi - na wewnętrznej sprzeczności (patrz raport Zespołu Parlamentarnego „28 miesięcy po” str. 136): „Przez okno usłyszałem tak straszny huk i dwa błyski ognia, ale nie jakiś wielki wybuch”.
Czy nie bardziej wiarygodny od Wiśniewskiego, były taki świadek, który wprawdzie nie filmował „hobbystycznie” mgły, ale na miejscu zdarzenia znalazł się na pewno przypadkiem, oraz faktycznie widział, oraz słyszał wszystko na własne oczy i uszy?
Jak wyglądałby dzisiaj nasz obraz wydarzeń, gdybyśmy pierwszą relację z tego co wydarzyło się wówczas w Smoleńsku usłyszeli nie od Wiśniewskiego, ale od takiej właśnie osoby?

sobota, 7 października 2017

Czy ktoś jeszcze sobie kpi ze smoleńskiej sztucznej mgły? „Ale ona była tylko na lotnisku”

Mgła, która pojawiła się w Smoleńsku dziesiątego kwietnia, to była dziwna mgła.
 

 
Jacek Sasin (https://www.youtube.com/watch?v=GS0HM1qUTsw): Ja takiej mgły chyba w życiu nie widziałem, tak gęstej, jak tam było. Ale ona była tylko na lotnisku.
 
To wyłącznie miejscowe zaleganie mgły, ograniczające się do lotniska potwierdza zdjęcie zamieszczone w raporcie Zespołu Parlamentarnego z 2015 roku (str.208) - pn. "Relacje 200 świadków"




Skąd się właściwie wzięła? 
 
Nauczycielka polskiego pochodzenia (http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101222&typ=po&id=po01.txt): (Mgła) w pewnym momencie zaczęła gwałtownie gęstnieć, jakby "wychodziła z ziemi". Kładła się gęstymi płatami wyraźnie od strony jaru, który od szosy dzieli odległość około jednego kilometra. Z opisu nauczycielki wynika, że mgła wypełzła z jaru i przemieściła się w kierunku szosy w stronę lotniska Siewiernyj.

wtorek, 26 września 2017

Co znajduje się na „prawdziwych nagraniach załogi Tupolewa”, że podkomisja smoleńska boi się je ujawnić

Tych nagraniach, których opublikowanie tak hucznie zapowiadał 02.09.2016 roku, w TVP1 i TVPinfo Antoni Macierewicz. Które, jak mówił, nim "wstrząsnęły" gdyż pokazały, że to co znamy do tej pory pod nazwą "stenogramów z kokpitu" jest tylko "cynicznym fałszerstwem jakiego dawno nie widział”.
Podekscytował mnie ogromnie Pan Minister swymi zapowiedziami. Jednak, okazuje się, że były to tylko słowicze trele.
Dlaczego przez półtora roku nie ujawniono tych nagrań, choć są one w posiadaniu podkomisji smoleńskiej? Tak, półtora. Dr Berczyński przyznał się do ich posiadania już 23.05.2016, mówiąc, że to co znamy pod nazwą stenogramów jest poszatkowane, a ich fragmenty poprzesuwane w czasie. Dla odmiany, nowe nagrania są całkowicie czytelne, "w czasie precyzyjnie określone” i „na pewno niezmanipulowane”.


Odpowiedź nasuwa się sama – nie ujawniono ich, gdyż publikacja pokazałaby, jak rzeczywiście wyglądało końcowe podejście naszego samolotu.
Co w nim tak niezwykłego? Dlaczego niewskazane jest ujawnienie?

A dlaczego nie mielibyśmy sami spróbować odpowiedzieć na te pytania?

poniedziałek, 18 września 2017

P.S. (4) Trzecie podejście Iła (około godz. 8:25) i odejście TU-154M z kręgu nad XUBS

W poprzednim odcinku (" P.S. 3 ") cytowałem kilka relacji z których wynikało, że Ił-76 podchodził do XUBS około godziny 8:25, na dziesięć minut przed tym, jak miał się tam pojawić Tupolew. Było to jego trzecie podejście. - Trzecie?! - może się ktoś żachnąć. - Skąd by się wzięło trzecie? Przecież na pytanie Roberta Grzywny, czy "Rosjanie przylecieli już?" Remigiusz Muś wyraźnie odpowiada: "Ił dwa razy podchodził i chyba gdzieś odlecieli". Odpowiem na to innym pytaniem – A dlaczego Drugi Pilot w ogóle się pyta o lądowanie Rosjan? O godzinie 8:25 PLF-101 jest już przecież na kręgu, gdzieś między drugim, a trzecim zakrętem kręgu – pisałem o tym w " P.S. 2 " - więc piloci powinni widzieć doskonale co dzieje się w powietrzu, zaledwie kilkanaście kilometrów od nich. Bo w takiej odległości od Siewiernego wówczas się znajdują. Nie tylko powinni. Doskonale widzą co dzieje się wokół. Jak piszą w swojej książce autorzy "Ostatniego Lotu" (str. 175 – 176): polski TU-154M  jest wyposażony w system antykolizyjny TCAS (…). Na ekranie urządzenia wyświetlane są informacje – znaczniki – samolotów znajdujących się w pobliżu, to znaczy nawet w odległości stu kilometrów. Piloci mogą określić czy te maszyny lecą poniżej, czy powyżej tupolewa. Gdyby jakiś samolot niebezpiecznie zbliżał się do prezydenckiego Tu-154M, to pojawiałby się na wskaźniku wizualny komunikat nakazujący pilotowi wznoszenie lub obniżanie. 

Żeby więc odpowiedzieć na pytanie dlaczego Grzywna pyta o Rosjan i czemu Muś mu tak odpowiada, trzeba spróbować opowiedzieć tę historię po kolei.

piątek, 1 września 2017

Prześwietlamy stenogramy (3) - To pytanie kontrolera lotów dotyczy Tupolewa: "Dokąd on poszedł. czy na Wnukowo, czy gdzie indziej?!"

Zeznania i relacje z pierwszych chwil po zamachu. Zaczerpnięte z mediów, zanim jeszcze ustalono jak ma brzmieć oficjalna narracja. To chyba najcenniejsze materiały każdego blogerskiego śledztwa.

Program Pierwszy rosyjskiej TV (z 10 kwietnia 2010): Według informacji podanych przez program pierwszy, 10 minut przed tragedią rosyjski samolot transportu wojskowego, który miał wylądować na tym lotnisku, odszedł na lotnisko zapasowe.

Paweł Plusnin
O dziesięciu minutach pomiędzy podejściem obydwu samolotów mówi też rosyjski milicjant cytowany we  „W sieci”, w artykule Marka Pyzy „Awaria za awarią (…) ujawniamy nowe fakty (...)”: Kiedy obejmowałem służbę przy ochronie obiektu, była jasna słoneczna pogoda, mgły nie było. (...) O godz. 8.30 na lotnisku Siewiernyj próbował wylądować samolot transportowy (z powodu mgły dokładnie nie widziałem modelu i koloru), niniejszy samolot po próbie lądowania zaczął unosić się i skrył się w nieznanym kierunku. Około godz. 8.40 widzialność w okolicy terenu obiektu chronionego gwałtownie pogorszyła się z powodu gęstej mgły. Mniej więcej w tym samym czasie słyszałem dźwięk silników samolotu w bezpośredniej bliskości od pasa startowego, następnie było słychać dźwięk silników samolotu oddalającego się od pasa startowego. Samolotu nie widziałem.

piątek, 18 sierpnia 2017

Rozwiązanie zagadki smoleńskich telefonów

Od dłuższego czasu nie dawało mi spokoju pytanie - jak to możliwe, że z pokładu lecącego Tupolewa przeprowadzono, około godziny 8:20 przynajmniej cztery rozmowy telefoniczne, a system zarejestrował tylko jedną? Tę (wg raportu Millera) z godziny 8:21:40. Mam tu na myśli połączenia Prezydenta z Bratem, Córką, lekarzem Matki, oraz krótką, przerwaną rozmowę państwa Tomaszewskich.

Wertując e-biblio bloggera Propatriana natknąłem się na taki oto dziwny zapis z 12 maja 2010 roku:

Seremet (Andrzej Seremet - b. Prokurator Generalny - RM) ujawnił "Rzeczpospolitej", że badanych jest ok. 100 komórek. Większość z nich było aktywnych w końcowej fazie lotu. Prowadzono z nich rozmowy i wysyłano esemesy. (PAP, im)”


czwartek, 3 sierpnia 2017

Prześwietlamy stenogramy (2) - godzina 08:20 czyli "Samoloty prezydenckie nie spadają"

Tytułowa godzina (a właściwie ta godzina plus/minus jedna minuta) jest kluczowa dla przebiegu wydarzeń smoleńskich. Świadczy o tym zbieg różnego rodzaju sygnałów, które miały miejsce dokładnie w tym czasie. Aby jednak zrozumieć jej znaczenie, należałoby w pierwszej kolejności ustalić, gdzie o godzinie 8:20 znajdować się mógł Tupolew.

Zgodnie z czasami podanymi w planie lotu, powinien on właśnie rozpoczynać zejście do lądowania na pas lotniska "Siewiernyj" w Smoleńsku, gdyż:
o 7:21 wystartował z Okęcia (EPWA) - zgodnie z odpowiedzią Ministra ON na zapytanie posłanki Szczypińskiej (o sześć minut wcześniej niż podaje MAK i raport Millera);
o 8:15 –przekroczył punkt ASKIL - gdyby wystartował o 7:27 powinien się pojawić w tym punkcie o 8:21 (całkowity czas przelotu EPWA-ASKIL to 54-55 minut - tak podaje MAK i KBWLLP Millera).
o 8:20 - miał wejść na krąg nadlotniskowy - zgodne z planem lotu sporządzonym przez ppłk. Bartosza Stroińskiego (pięć minut po ASKIL) – na jego pierwszy zakręt, podchodząc od zachodu.


Rys. 1 - Krąg nadlotniskowy "Siewiernego". Z lewej strony czerwony kolorem zaznaczona ścieżka podejścia prowadząca z punktu ASKIL do punktu MP 117° OK, który leży na drugim zakręcie kręgu kursem 41°.

niedziela, 23 lipca 2017

Ostatni moment aby ujawnić prawdę o Smoleńsku

Dlaczego? Odpowiedź jest prosta. Aby „Smoleńsk” się nie powtórzył. Obecna sytuacja jest wprawdzie inna niż była 10.04.10, ale siły zainteresowane tym aby Polska była nadal „państwem teoretycznym” te same. Wcale nie słabsze niż wówczas.

piątek, 7 lipca 2017

Co naprawdę wydarzyło się w 10 kwietnia 2010 r.? Kolizja kłamstw smoleńskich implikuje prawdę

Każdy z nas ma jakieś wyobrażenie tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 10 roku. Spróbujmy o nim na chwilę zapomnieć. Tylko po to, by spojrzeć na to zdarzenie jeszcze raz – bez uprzedzeń. Zważyć wyłącznie argumenty. Przypomnijmy sobie różne racje naukowe i poddajmy je osądowi... prostej metody naukowej Karla Poppera. Metodzie falsyfikacji.

wtorek, 6 czerwca 2017

Moskiewskie identyfikacje „Większość ciał była w całości” Uszkodzenia czaszek

W jakim stanie ciała swoich bliskich spodziewali się ujrzeć członkowie Rodzin Delegatów, którzy przylecieli do Moskwy?

Jadwiga Ziętek:  Pani minister (Ewa Kopacz - RM) powiedziała wtedy, że choć była lekarzem medycyny sądowej i uczestniczyła w wielu tragicznych oględzinach zwłok, to  jednak to, co zobaczyła na miejscu, wywołało u niej olbrzymią traumę. I w tym kontekście powiedziała nam, że nie musimy podejmować się osobistej identyfikacji, że wystarczy jeśli damy swój materiał genetyczny. 

Andrzej Melak: przedstawiciel MSZ, koordynator tego wyjazdu, oraz lekarz-ratownik powiedzieli nam, że to będzie dla nas straszne przeżycie, ponieważ ciała są w takim stanie, że w większości nie można ich zidentyfikować. Powiedziano, że mają czternaście ciał, które można rozpoznać. (...) Stefana na tej liście nie było.

Czego mogli oczekiwać ci, którzy na własne oczy zobaczyli zarówno miejsce, w którym miał spaść powietrzny statek, jak i jego rozkruszone elementy?

Stanisław Joniec (brat śp. o. Józefa Jońca SP): Wrażenie, jakie zrobiły na nas części samolotu, było piorunujące. (…) To bowiem, co zobaczyliśmy, było i tak dla wszystkich wystarczająco szokujące, bo zrozumieliśmy, jak bardzo ten samolot był zmasakrowany. Każdy z nas mógł wyobrazić sobie, jak ta katastrofa mogła wyglądać.

Każdy z nas sam mógł to sobie wyobrazić. Również i ten, kto nie leciał do Smoleńska czy Moskwy, jeśli tylko choć raz dane mu było obejrzeć film Sławomira Wiśniewskiego nakręcony na polance pod „Siewiernym”.

Jeśli tak poszarpany był stalowy ptak, którym lecieli Delegaci, to jak musiały wyglądać ich kruche ciała? I to niezależnie od tego, czy przyczyną tragedii była katastrofa, czy wybuch.

piątek, 5 maja 2017

Prześwietlamy stenogramy (1) – Tupolew odleciał na lotnisko zapasowe

Miałem nie wracać do analizy materiałów smoleńskich. Ale czuję się rozgoryczony kierunkiem w którym „wyjaśnianie” tej zbrodni przez ostatnie półtora roku zdąża. Ostatnią kroplą, która przelała czarę, była wypowiedź ambasadora USA – Jonesa. Ten po spotkaniu Waszczykowski – Tillerson, kwestię smoleńską skomentował: „Stany Zjednoczone zrobiły wszystko, co mogły (…) Nie widzimy nic więcej, co moglibyśmy zrobić.”
Oznacza to, że administracja Trumpa kontynuuje politykę Obamy polegającą na obłożeniu klauzulą milczenia kwestii 10 kwietnia. Nie wiem dlaczego USA przyjęły taką strategię. Nie mogę się natomiast pogodzić z tym, że nasz rząd nie może (a może nie chce?) upublicznić prawdy. Być może jest jakiś racjonalny tego powód. Ja go nie znam. Może jednak ktoś mi wyjaśni dlaczego wprowadzanie w błąd opinii publicznej co do przebiegu wydarzeń z 2010 roku jest zgodne z Polską Racją Stanu? Jeśli ktoś to zrobi, to oświadczam, że usunę z internetu wszystkie moje dociekania i nie będę podejmował więcej tego tematu. Dopóki jednak nikt mi przekonującego powodu nie podał, proponuję powrót do ... stenogramów z wieży. 

niedziela, 9 kwietnia 2017

Czy czas ujawnienia prawdy o Smoleńsku już nadszedł?


Czy zbliża się czas prawdy o Smoleńsku? Od razu rozwieję nadzieje: nic mi o tym nie wiadomo - na pewno nie będzie to związane ani z pracami podkomisji Berczyńskiego, ani prokuratury. Wiele natomiast zależeć będzie od polityki USA wobec Rosji. Ameryka jest główną siłą sprawczą, potencjalnie zainteresowaną w ujawnieniu, bądź (taki stan mamy obecnie) nieujawnieniu faktycznego stanu rzeczy. Pytanie tylko, czy to wyłącznie presja USA, czy też nakładają się na to jakieś problemy naszych elit?

Bo chociaż awangarda polityki światowej (w tym również i nasza) doskonale wie jaki przebieg miały smoleńskie wydarzenia, to społeczeństwa żyją w totalnym mroku. Obawiam się, że nie tylko w kwestii smoleńskiej. Czy to dobrze? Nie. Nie jest dobrze.