Pośród szarej, zeszłorocznej trawy, budynek wschodniej wieży lotniska „Siewiernyj” w Smoleńsku rozsiadł się pokracznie jak składająca skrzek wyłupiastooka ropucha. Poplamiony brązem, zielenią, beżem i siną bielą – kolorami, które pościerał czas; z odłażącymi wraz z wilgotnym tynkiem plamami wojskowego maskowania i drewnianą drabiną, jakiej używają w swoich zagrodach chłopi do wrzucania siana przez wysokie drzwirka strychów - nie wygląda na wieżę lotniczego portu. Tylna jego część, z gnijącą białawą ościeżnicą, stanowi zapewne wychodek dla obsługi. Pośród kupek gruzu mogą walać się tam zmięte kawałki twardych gazet, albo unosić się może kwaśny odór moczu, czy zarodniki czarnej pleśni. Przed budynkiem stoją stare, zapewne pamiętające jeszcze okres wielkiej czystki, odrapane biurowe meble. Być może to dlatego umieszczony na ścianie obiektu wymiennik klimatyzatora wygląda przy nich jak kosmiczny implant, z mającej dopiero nadejść epoki. Widząc jak prezentuje się ta wieża z zewnątrz, bez trudu można spróbować wyobrazić sobie jej wnętrze. Tam, na starym, obrotowym fotelu z odłażącą tapicerką, kołysze się znudzony podpułkownik Paweł Waleriewicz Plusin. Podległy mu oficer bezmyślnie spogląda na pokrytą lekką zielonkawą mgiełką szybkę radaru. Kątem oka dostrzega, jak jego przełożony niecierpliwie wyciągnął dłoń w kierunku słuchawki aparatu telefonicznego, który właśnie zaterkotał.
- Tu podpułkownik Plusin, halo, halo, halo, halo...
- Mówi major Kurtiniec. No więc spytałem ich. Mówią, że nie wylecieli jeszcze.
- Tu podpułkownik Plusin, halo, halo, halo, halo...
- Mówi major Kurtiniec. No więc spytałem ich. Mówią, że nie wylecieli jeszcze.
- A, nie wylecieli jeszcze?
- Tak, ale jak będzie wylot, powiedzą mi. Ja do was zadzwonię.
- Zrozumiałem, dobrze. (…) Może zaspał? Przecież w końcu sobota. Pomyślał i tak powiedział: „Godzinkę wcześniej, godzinkę później, no jaka to różnica? A może i w ogóle?”
Zapada trzyminutowa cisza, przerywana tylko trzaskami radia i pociągnięciami nosa zakatarzonej radiotelegrafistki. To pozorny spokój. Atmosfera w Bliższym Stanowisku Kierowania Lotami jest ciężka. Oczekuje się tu dziś polskiego Prezydenta i towarzyszących mu Delegatów, oraz całego zaplecza medialnego i organizacyjnego naszej deputacji. Analizująca napływające tego poranka informacje i dane, „wieża” w pewnym momencie odkrywa, że z Polski przylecą trzy samolotyi.