Miałem
nie wracać do analizy materiałów smoleńskich. Ale czuję się
rozgoryczony kierunkiem w którym „wyjaśnianie” tej zbrodni
przez ostatnie półtora roku zdąża. Ostatnią kroplą, która
przelała czarę, była wypowiedź ambasadora USA – Jonesa. Ten po
spotkaniu Waszczykowski – Tillerson, kwestię smoleńską
skomentował: „Stany Zjednoczone zrobiły wszystko, co mogły (…)
Nie widzimy nic więcej, co moglibyśmy zrobić.”
Oznacza
to, że administracja Trumpa kontynuuje politykę Obamy polegającą
na obłożeniu klauzulą milczenia kwestii 10 kwietnia. Nie wiem
dlaczego USA przyjęły taką strategię. Nie mogę się natomiast
pogodzić z tym, że nasz rząd nie może (a może nie chce?)
upublicznić prawdy. Być może jest jakiś racjonalny tego powód.
Ja go nie znam. Może jednak ktoś mi wyjaśni dlaczego wprowadzanie w błąd
opinii publicznej co do przebiegu wydarzeń z 2010 roku jest
zgodne z Polską Racją Stanu? Jeśli ktoś to zrobi, to oświadczam, że usunę
z internetu wszystkie moje dociekania i nie będę podejmował więcej
tego tematu. Dopóki jednak nikt mi przekonującego powodu nie podał,
proponuję powrót do ... stenogramów z wieży.
Na
początek chciałbym zwrócić uwagę na istotną rozmowę, jaka
miała się, według zapisów, toczyć się w wieży kontrolerów
lotu :
AA:
Co z tym Polakiem? On… (niezr.)
AA: (niezr.)
Pliusnin: Dobrze,
że nie zacząłem prowadzić go na radiolatarnię prowadzącą, ale
na drugi od razu do lądowania.
AA: (niezr.)
Pliusnin: Z
nim to się najebaliśmy, dopóki go nie wysłaliśmy na zapasowe.
Tak, a teraz mu powiedzą, żeby normalnie
leciał (niezr.)
AA: Już
się zniżali i (niezrozumiale)
Pliusnin: (niezr.)
tego lotniska, kurwa. [ IES:
Niech teraz leci na to lotnisko ]
Pliusnin: Przy
tym mgła taka gęsta przyszła.
O
jakim samolocie tu mowa? O Ile-76? Zdecydowanie NIE. Raz, że był on
prowadzony na radiolatarnię, a dwa wyraźnie jest tu mowa o jakimś
„Polaku”. Może więc chodzi tu o Jaka-40/044 pilotowanego przez
por. Wosztyla? NIE! Także nie o niego tu idzie, bo samolot z
dziennikarzami nie odszedł na zapasowe.
No
to może jest to wspomnienie jakiegoś historycznego lądowania?
Także i to NIE jest prawidłowym odczytaniem tego fragmentu.
Kontrolerzy rozprawiają tu przecież bardzo żywo o tym co
się z tym samolotem dzieje obecnie
(да а сейчас
ему скажут по нормальному идти).
Co
z tego wynika? Odpowiedź nasuwa się jedna - chodzić tu może tylko
o trzeci z samolotów, który miał zgodnie z planem lądować tego
dnia na płycie lotniska „Północnego”, czyli o... PLF-101.
Niemożliwe?
To proszę wraz ze mną przeanalizować ten fragment stenogramów
jeszcze raz. Tym razem zdanie po zdaniu.
AA:
Co z tym Polakiem? On…
(niezr.)
Znamy
trzy tłumaczenie stenogramów. W pierwszym opublikowanym przez MAK
cała powyższa kwestia jest niezrozumiała - (niezr.). W
pozostałych dwóch (dokonanych przez KBWLLP i IES) – „Polak”
figuruje. Biorąc zaś pod uwagę, że Rosjanie nie są
zainteresowani wyjaśnieniem prawdziwego przebiegu wydarzeń należy
po pierwsze uznać, że słowo „Polak” istotnie tam występuje, a
po drugie, że kwestia ta dla wyjaśnienia sprawy musi być kluczowa
(skoro przez Rosjan została „zatarta”). Z obydwu tych polskich
transkrypcji wynika również, że dalsze kwestie w tym dialogu
odnoszą się do „Polaka”. „Polakiem” zaś określa się w
BSKL po prostu polski samolot.
Pliusnin:
Dobrze, że nie
zacząłem prowadzić go na radiolatarnię prowadzącą, ale
na drugi od razu do
lądowania.
Kwestia
ta jednoznacznie świadczy, iż Pliusnin nie chciał aby ten
sprowadzany przez niego samolot - o którym opowiada - wylądował.
Jeśli bowiem ani nie prowadził go na radiolatarnię prowadzącą, ale - jak mówi – szybko, wprost z drugiego zakrętu kierował trzeciego i czwartego) to znaczy, że to całe
„prowadzenie” przez kontrolera było wykonane tylko pro forma, a
zamiar jego był jasny – chciał on aby piloci nie zdążyli przyziemić
samolotu, tylko odeszli na drugi krąg.
Z
dwóch potencjalnych „Polaków”, o których oficjalnie wiemy, że
podchodzili tego dnia do lądowania na „Siewiernym” pierwszy,
czyli Jak-40/044, był według zeznań wiarygodnych świadków
(piloci samolotu i jego nawigator) prowadzony i na radiolatarnię
prowadzącą i po kręgu, czyli z zaznaczonymi wyraźnie zakrętami
(drugim, trzecim i czwartym). Samolot ten też jak wiadomo wylądował.
A
co wiemy o podejściu kolejnego z „Polaków”? To jest o Tu-154M?
Jeśli
chodzi o wykonanie czwartego
zakrętu, to załoga
Tupolewa musiała go wykonać samodzielnie, gdyż Kierownik Lotów
Pliusnin, ani myślał
wektorować naszego statku,
choć
miał taki obowiązek.
PLF-101: Wykonujemy czwarty, polski 101.
Pliusnin: 101, wykonujcie czwarty.
I
tylko tyle.
Oto i całe „prowadzenie” naszego samolotu przez kontrolę lotów
na „Siewiernym”: „Wykonujcie”.
Dlaczego ani myśleli go wektorować? Odpowiedź jest jedna - nie mogli dopuścić aby ten samolot tam wylądował.
Dlaczego ani myśleli go wektorować? Odpowiedź jest jedna - nie mogli dopuścić aby ten samolot tam wylądował.
Pliusnin: Z
nim to się najebaliśmy, dopóki go nie wysłaliśmy na zapasowe.
Teraz
kwestia owego „natrudzenia się” kontroli lotów.
Na temat początkowego i końcowego podejścia naszej Tutki istnieje wiele teorii. Domyślamy się, że Tupolew przechodził punkt ASKIL na granicy białorusko-rosyjskiej około godziny
Czy
takie było podejście początkowe Tu-154M (szkic)?
|
Krasnokutski:
No co, na zapasowe wysłaliście, łączył się on, czy nie?
Pliusnin: Mikołaju Jewgieniewiczu, powiem wam, nie łączył się, ot, śledzę samolot, idzie po trasie idzie po trasie, jeden, idzie do Moskwy…
Krasnokutski: Zrozumiałem, idzie po trasie.
Pliusnin: Tak.
Krasnokutskij: Na pewno on, bo zgodnie z czasem…
(Niekoniecznie chodzi tu o PLF101 - "Zielony komentarz" i wszystkie skreślenia DODANE ZOSTAŁY W PÓŹNIEJSZYM CZASIE, PO DOKONANIU KOLEJNYCH ANALIZ STENOGRAMÓW - 29.07.2017)
(Wytłuściłem słowa "na pewno on" bo translatorzy słowo "Наверно" tłumaczą jako "prawdopodobnie". Myślę, że po to aby ukryć ten jego kurs na Moskwę.)
Poza tym w stenogramach nie ma żadnej informacji o tym, iż Tupolew zmienia kurs w punkcie ASKIL, i nie leci dalej kursem 76 stopni w kierunku RALOT. Czy nasz Tupolew zatem szedł rzeczywiście z ASKIL na RALOT, czyli na Moskwę? Tego nie możemy stwierdzić ze stuprocentową pewnością. Ale wiemy na pewno jedno – skoro tyle czasu PLF-101 znajdował się w przestrzeni wokół XUBS (ok. 30 minut), to oznacza, że kontrolerzy lotów nie chcieli go przyjąć na lotnisku „Północnym.” I że za wszelką cenę chcieli go odesłać na zapasowe. Potwierdza to zresztą nasz ambasador Jerzy Bahr: Z polskiej strony była pod tym względem wielka nieufność, tzn. nie wierzono w dobrą wolę gospodarzy. Uważano, że Rosjanie chcą wymusić lądowanie gdzie indziej(...). I to jednoznacznie było powiedziane: Rosjanie będą robić wszystko, żebyśmy tam "nie siedli".
No i w końcu o tym też świadczą omawiane przeze mnie ostatnie dwa zdania wypowiedziane przez kierownika lotów Pawła Waleriewicza Pliusnina.
Pliusnin: Mikołaju Jewgieniewiczu, powiem wam, nie łączył się, ot, śledzę samolot, idzie po trasie idzie po trasie, jeden, idzie do Moskwy…
Krasnokutski: Zrozumiałem, idzie po trasie.
Pliusnin: Tak.
Krasnokutskij: Na pewno on, bo zgodnie z czasem…
(Niekoniecznie chodzi tu o PLF101 - "Zielony komentarz" i wszystkie skreślenia DODANE ZOSTAŁY W PÓŹNIEJSZYM CZASIE, PO DOKONANIU KOLEJNYCH ANALIZ STENOGRAMÓW - 29.07.2017)
(Wytłuściłem słowa "na pewno on" bo translatorzy słowo "Наверно" tłumaczą jako "prawdopodobnie". Myślę, że po to aby ukryć ten jego kurs na Moskwę.)
No i w końcu o tym też świadczą omawiane przeze mnie ostatnie dwa zdania wypowiedziane przez kierownika lotów Pawła Waleriewicza Pliusnina.
I
kolejne słowa wypowiedziane przez niego:
Pliusnin:
(…) Tak, a teraz mu powiedzą, żeby normalnie
leciał (niezr.)
Pliusnin:
(niezr.) tego lotniska, kurwa. [
IES: Niech teraz leci na to lotnisko ]
No
jak to? - zapyta ktoś zdumiony. Przecież Tupolew miał lecieć i
wylądować na „Siewiernyj”? Nie tak było zapisane w planie
lotu?!
No
cóż... Niekoniecznie miał. Wystarczy sięgnąć do raportu ZP
Macierewicza pt. „28 miesięcy po Smoleńsku”, gdzie przeczytamy:
„Relacje
uczestników wydarzeń sugerują równocześnie, że początkowo
podjęto decyzję odesłania Tu-154M na zapasowe lotnisko niezależnie
od aktualnych warunków atmosferycznych i dopiero później zmieniono
decyzję...”
Powyższy
opis sytuacji znajduje odzwierciedlenie w „dialogach z wieży”.
Przypomnijmy niektóre wypowiedzi:
Paweł
Pliusnin: (…)
możliwe, że oni go od
razu albo
na Wnukowo, albo na Mińsk. (...)
Paweł
Pliusnin:
Nie wiem, Nikołajewiczu, pewnie go od
razu
wygonią na zapasowe, bez
zniżania
(…)
Paweł
Pliusnin: Znaczy,
w głównym centrum wiedzą, że u nas nie ma pogody, i będą swoje
decyzje podejmować, możliwe, że od
razu
na Wnukowo odejdzie (niezr.)
Symptomatyczne
jest również to zaskoczenie
widoczne w informacji podawanej przez Pliusnina przełożonemu -
Pliusnin:
Ten się do nas wybiera
Krasnokutski:
Kto?
Pliusnin:
No, ten Polak.
Na
jakie to lotnisko
miałby więc lecieć „od razu” PLF-101,
z całkowitym
pominięciem
Smoleńska?
Pliusnin:
Tu
Plusnin, Smoleńsk, trzeba dla głównego Polaka skonkretyzować
zapasowe (...)
Kurtiniec: Kontaktowałem się z głównym centrum, na Wnukowo go zabiorą.
Pliusnin: Na Wnukowo, tak?
Kurtiniec: Aha
Kurtiniec: Kontaktowałem się z głównym centrum, na Wnukowo go zabiorą.
Pliusnin: Na Wnukowo, tak?
Kurtiniec: Aha
Gazeta
Wyborcza
(artykuł
z 08.04.2016):
Lotnisko
w Witebsku czynne było tylko w dni robocze (10 kwietnia była
sobota). Drugim lotniskiem zapasowym był port
lotniczy w Moskwie i to tam powinni skierować samolot piloci.
Gazeta
Wyborcza
(27.01.2011,
z godziny 7:24):-
Jeszcze kilkanaście minut przed katastrofą było ustalone, że z
powodu złej pogody prezydencki samolot leci do Moskwy i tam
przeczekuje mgłę. Nie wiem, co wpłynęło na zmianę tych planów
- mówi "GW" jeden z dyplomatów.
AA:
Już się zniżali i (niezrozumiale)
Pliusnin:
Przy czym mgła taka gęsta przyszła.
Tupolew
podchodził w coraz bardziej zagęszczającej się mgle. W momencie
gdy był w okolicach trzeciego/ czwartego zakrętu nadlotniskowego
następowało jej apogeum. W tym też momencie do Jaka powrócił
Remigiusz Muś by nadać przez radio: „Arek, teraz widać
dwieście”. Na co usłyszał „Dzięki” To były ostatnie
słowa, które nawigator Jaka usłyszał z pokładu Tupolewa. Co
dalej stało się z PLF-101?
Po
hukach, jakie załoga dziennikarskiego samolotu usłyszała, z wieży
kontroli lotów wyszedł rosyjski oficer, który na pytanie pilotów
o Tupolewa z Delegacją, odpowiedział iż ten odleciał.
Te
sam słowa, o odlocie prezydenckiego samolotu, powtórzyć miał
według stewardessy Jaka polski dyplomata przejeżdżający tuż obok
ich samolotu dyplomatycznym samochodem.
Zadziwiająco
brzmią także te fragmenty stenogramów:
Pliusnin:
Potrzebuję
informacji, dokąd on odleciał, czy na Wnukowo, czy gdzie indziej,
gdzie on jest teraz?
Pliusnin:
(…) mam
na myśli, powiedzmy sobie tak, polski samolot. (...)
Kurtiniec: Polski jednoznacznie na Wnukowo (...)
Kurtiniec: Polski jednoznacznie na Wnukowo (...)
Pliusnin:
Potrzebuję ścisłej informacji. (...) No,
zadzwońcie do centrum.(niezrozumiale)
Kurtiniec:
A, no to już. (...)
Pliusnin:
No, no tam to wiedzą, dokąd
poszedł. Samolot specjalny,
oznaczenie „A”.
Niezwykłe
jest także i to pytanie, które interpretuje się niesłusznie jako
dotyczące Iła-76, gdy ten przecież miał początkowo lecieć do
Tweru, potem wprawdzie do Moskwy, ale w końcu przekierowany miał
zostać na Juchnow...
Pliusnin:
Wylądował
na Wnukowie, czy nie?
Murawiew: Jeszcze nie.
Murawiew: Jeszcze nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz