wtorek, 30 marca 2021

"Zdarzenie lotnicze". Niezwykłe relacje smoleńskich świadków (6)

Na czym więc całe to "zdarzenie lotnicze" miałoby polegać? Spróbujmy sobie odpowiedzieć i na to pytanie. Także i tym razem sięgając do relacji świadków. 

Świadek 32 ("Raport 200 Świadków" KP) – N.N. pracownik zakładu produkcyjnego koło garaży

Byłem tu w tym czasie. Ja go nie widziałem, słyszałem. Podniosłem oczy i wyskoczyłem, a wszystko jeszcze leci w powietrzu, chociaż wysokość nieduża, wszystko w powietrzu – elementy duraluminium. One spadały na ziemię, nieznaczne, nieduże elementy.” 

Czytając tę historię, wyobrażamy sobie, jakby elementy te nie miały żadnej własnej dynamiki, jakby leciały na ziemię jak śnieg, albo jak konfetti wyrzucone z pojemnika umocowanego pod sufitem. 

Jurij Koltowicz. Operator obrazu. W filmie Jacka Kruczkowskiego: "Na własne oczy" (https://www.youtube.com/watch?v=Y2mVvxxxa2A): "Szliśmy do tego komisa i tam nie wiem, nie pamiętam, parę samochodów tam stało. (...) Pamiętam, że ogromny kawałek samolotu leżał też obok. Obok tej budy gdzie był ten sprzedawca, taki, rzekomo tych samochodów. No pytam u niego: „No co tam u Panu”. Mówi: „Nic, siedziałem, leciało coś nade mną, potem zaczęło padać, ja przestraszyłem się” - z tego też pamiętam, co on tam mówił. Ale było takie, jakby codziennie coś takiego. Jakby to deszcz padał". 

Marcin Wojciechowski. Dziennikarz Gazety Wyborczej. Relacja z 10 kwietnia. (http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/10,88722,7753013,Wojciechowski__Z_samolotem_cos_sie_dzialo_przed_katastrofa.html): "Jestem w tej chwili koło lotniska. Widać z daleka szczątki samolotu, ale milicja już otoczyła teren; nie można się tam dostać... I świadkowie mówią, że samolot krążył wokół lotniska przez dłuższą chwilę i nie wiadomo, czy nie mógł wylądować; niektórzy też twierdzą, że gubił paliwo, że mógł mieć jakieś problemy techniczne". 

Ił-76 - gaszenie pożaru

Czy ten samolot, który pojawił się pomiędzy 8:30, a 8:40 rzeczywiście mógł gubić jakieś elementy? A może faktycznie rozsypywał się w powietrzu? Albo może był to zrzut części i elementów Tupolewa dokonany z jakiegoś innego samolotu? Wszystko to jest równie - na podstawie tych trzech relacji - prawdopodobne.

Ale nie możemy też zapominać o zapisie w stenogramach – z kokpitu PLF-101, gdzie mowa jest o jakiejś "lotniczej wybrosce" – czyli jakimś zrzucie z samolotu. Być może to wypadł z samolotu jakiś element (legendarna „wybroska” złomu lotniczego?). Mamy przecież w stenogramach taki oto zapis:

8:27:58,8 - 8:28:01,5 X-1 (niezr.) zakończyłem zrzut, zniżanie na wschód.

O wybrosce świadczyć by mogło nie tylko „pokatastroficzne porządkowanie” terenu (np. przesunięcie ogona samolotu w nocy z 11 na 12 kwietnia), ale też usuwanie bardzo dużych elementów, które zaraz po "zdarzeniu lotniczym" (przedstawia je choćby fotografia zrobiona w lasku pomiędzy Gubienki, a Kutuzowa - zdj. poniżej)  na fotografiach wprawdzie były


ale w dokumentach „pokatastroficznych” ich już nie znajdziemy. Tyle tylko, że w takim wypadku nie mielibyśmy do czynienia z katastrofą, a upadkiem złomu lotniczego – symulującego katastrofę, i odejściem samolotu, który takiego zrzutu dokonał. Odejściem, a nie upadkiem, czy katastrofą.

A przecież mamy  zeznania, takie jak choćby to złożone przez rosyjskiego milicjanta, jednego z tych rozlokowanych w pobliżu smoleńskiego lotniska, który twierdził, że: Około godz. 10.40 (8:40 – RM) widzialność w okolicy terenu obiektu chronionego gwałtownie pogorszyła się z powodu gęstej mgły. Mniej więcej w tym samym czasie słyszałem dźwięk silników samolotu w bezpośredniej bliskości od pasa startowego, następnie było słychać dźwięk silników samolotu oddalającego się od pasa startowego. Samolotu nie widziałem. Więcej nie słyszałem dźwięków samolotu zbliżającego się i oddalającego. 

Także polscy eksperci rządowi, w Raporcie Millera (tab. Nr 1 str. 66 i tab. 2 do zał. 4), analizując wyniki wskazane przez przyrządy pomiarowe, wykazali (wbrew postawionej przez siebie tezie!), że samolot nie mógł stracić skrzydła na brzozie, gdyż stała ona 63 m od przedłużonej osi pasa, a to oznacza, że przesunęła się pod jego centropłatem, a nie pod skrzydłem. De facto nie mógł go więc stracić na brzozie. Także w tym samym czwartym załączniku, zatytułowanym „Geometria zderzenia samolotu” czytamy, że samolot zaczął zakrzywiać tor lotu w odległości 690 m od progu drogi startowej, czyli 2 sekundy po przelocie nad brzozą, a kadłub znajdował się wówczas ok. 18 m nad ziemią."

"Oznacza to, że po minięciu brzozy samolot leciał nie tylko prosto jak strzała, ale też bardzo szybko wznosił się w górę" - komentuje analizę lotu dokonaną przez polskich ekspertów na podstawie prędkości przyrządowej i wysokości radiowej samolotu, Tadeusz Święchowicz w Gazecie Polskiej nr 34 (942). Jedynnym właściwe po takiej analizie zdaje się być tylko naiwne pytanie: JAKI SAMOLOT? 

Świadek Rafał Klimuszko: (dziennikarz z Kuriera Chicago 2-8.07.2010, artykuł "Komu bije dzwon"): (...) informacja od świadków obecnych wówczas na płycie lotniska, którzy próbowali rozmawiać z owym kontrolerem lotów, który z objawami rozpaczy biegał tam i z powrotem. Otóż ten starszy człowiek był przekonany, że rozbił się rosyjski samolot, a polski prezydent kilka minut wcześniej odleciał! Zupełnie tak, jakby to załoga Ił-76 symulowała, że jest prezydenckim samolotem! 

Wygląda na to, że spojrzenie z dystansu, można powiedzieć, że dosłownie z dystansu, bo zza oceanu pozwala zachować nie tylko większy obiektywizm, ale i zdobyć szerszą perspektywę. Takim spojrzeniem cechuje się artykuł, który napisała Lucja Swiatkowski Cannon (The Washingotn Times): Mniej więcej w czasie gdy miał podchodzić (polski TU-154M – RM), samolot należący do rosyjskiego KGB wynurzył się z mgły, latał bardzo nisko nad lotniskiem, pozorując próbę lądowania, ale przerwał swoje podejście i odleciał. To wydarzenie nie zostało wyjaśnione przez władze rosyjskie, a powód dla którego Ił tam się znalazł nie jest znany. Gdyby faktycznie polski samolot wówczas lądował, mógłby się z nim zderzyć

Można nie przywiązywać zbyt dużego znaczenia do tego zapisu i przyjąć, że określenie "mniej więcej w czasie" oznacza właśnie tę godzinę, którą przyjmują wszystkie oficjalne smoleńskie raporty, jako różnicę czasu pomiędzy ostatnim przelotem Iła-76 (7:40), a podejsciem Tuplewa (8:40). Jednak już fraza: "gdyby polski samolot lądował mógłby się z nim zderzyć" nie pozostawia żadnych wątpliwości co do czasu w jakim przelatywał Ił-76. "W tym samym czasie" oznacza tu nic innego tylko godzinę zbliżoną do 8:30. Czyli godzinę katastrofy.  

Jako ostatniego, powołuję dziś na świadka innego z uczestników spotkania pod namiotem Solidarnych 2010, z czerwca 2010 roku – również pracownika Kancelarii Prezydenta – pana Marcina Wierzchowskiego, który oczekiwał na przylot Delegacji na lotnisku. Oto minęła godzina 8:30. Godzina przylotu PLF-101. 

Marcn Wierzchowski (https://niezalezna.pl/13726-swist-silnikow-i-cisza): Czekaliśmy, aż samolot wyląduje, podjedzie kolumna i pojedziemy dalej. Ale stało się tak, że oczekując na lotnisku, w pewnym momencie – ja tak to pamiętam – usłyszałem świst silników tupolewa. Poznałem, bo leciałem nim wiele razy przy okazji różnych wizyt. (Ił-76 ma takie same silniki jak Tupolew, a wszyscy o tej godzinie oczekiwali Tupolewa – RM) Zapamiętałem, że potem była cisza. Pierwsze, co mi przyszło do głowy, to: „kurczę, wylądowali” Powiedziałem do ambasadora Bahra: „panie ambasadorze, jedziemy, chyba wylądowali.” Pamiętam tylko ciąg silników, bo dzieliła nas spora odległość, mogło być około 800 m. Oczekiwaliśmy na tzw. miejscu postojowym. Samolot powinien wylądować, zakręcić, podjechać bliżej, stanąć i wtedy mogą podjechać schody. Te wszystkie symulacje katastrofy robione przez dziennikarzy… on po prostu dodał ciągu. Tupolew jest specyficznym samolotem, jest bardzo głośny i… nie pamiętam huku! Pamiętam ciszę. Pamiętam tak, że po prostu był świst silników i cisza. To znaczy ja nie zapamiętałem, mój mózg nie zapamiętał, huku. Cisza.. 

Co z tego wszystkiego może wynikać? Podsumujmy. 

a) po pierwsze – według większości świadków - nie było żadnego wybuchu, tylko chrzęst gniecionej blachy,  

b) po drugie - jakiś samolot (może był to tylko jakiś duży element samolotu – kadłub i ogon?) miękko „plasnął” w pasie zieleni pomiędzy ulicą Kutuzowa, a lotniskiem „Siewiernyj” 

c) i po trzecie – świadkowie, którzy sami z siebie opisują samolot twierdzą, albo sugerują, że w "katastrofie" uczestniczył rosyjski samolot wojskowy, albo że była to operacja wojskowa (Wojsko Polskie raczej przeprowadzić jej tam nie mogło). 

Przy czym - i podkreślam to z całą mocą - żaden z wiarygodnych świadków nie widział polskiego TU-154M (poza 13-letnim chłopcem) w powietrzu. Nie ma też ani jednego zapisu monitoringu, ba, nawet fotografii zrobionej komórką, przez jakąś niesprawną rękę. Nie ma nic. Milicjanci zabezpieczejący teren wokół lotniska, według zeznań jakie złożyli w rosyjskim śledztwie "nie widzieli natomiast tupolewa w powietrzu, mimo że znajdowali się bardzo blisko miejsca zdarzenia – nawet kilkadziesiąt metrów od pasa startowego" (Tygodnik „W sieci” nr 2 z 2013 – artykuł Marka Pyzy s.18-19). Czy widzieli jakiś inny samolot? O to nikt ich nie pytał.

Moim zdaniem, z relacji świadków wynikałoby, że pod XUBS nie doszło raczej do żadnej lotniczej katastrofy, a miało tam miejsce jedynie podejście (i to wielokrtone) rosyjskiego samolotu wojskowego, który być może symulował katastrofę naszego PLF-101, być może dokonując również zrzutu złomu lotniczego.

Raport pracy Podkomisji do Ponownego Zbadania Katastrofy Smoleńskiej (prezentacja 10.04.2017) stwierdza: Z całego systemu komend i zachowania zarówno samego Frołowa jak i nawigatorów wynika bowiem, że pilot nie miał lądować (...) 

A co z "naszą tutką"? Polski statek powietrzny PLF101 z Prezydentem i częścią Delegacji... w ogóle się tam mógł nie pojawić.

Biorąc już tak zupełnie na logikę – który pilot przewożący najważniejszych dostojników w państwie podszedłby do zamglonego lotniska nad którym wciąż lata "samolot widmo"? Jedyną sensowną reakcją dowódcy takiego statku jest odejście na lotnisko zapasowe, gdzie być może – jak odczytał to doświadczony pilot rozmawiający z Jackiem Sasinem, po prostu wylądował. 

>>>

Jeśli przeczytałeś/przeczytałaś ten tekst, przeczytaj też koniecznie 12-PUNKTOWY PORZĄDEK WYDARZEŃ SMOLEŃSKICH (WYNIKI NIEOFICJALNEGO ŚLEDZTWA)

 

Ił-76 - wybroska

11 komentarzy:

  1. Relacje świadków oraz relacje medialne dotyczą wydarzeń dziejących się w czasie a wiedzę o aktualnym czasie czerpali świadkowie albo z Internetu, albo z własnych smartfonów czyli czerpiących sygnał czasu lokalnego z serwerów czasu odpowiednich instytucji(w Polsce to GUM , Laboratorium Czasu i Częstotliwości, w Smoleńsku z jego rosyjskich odpowiedników) a trzeba wiedzieć, że automatyczne pobieranie sygnału czasu z serwerów tych instytucji nie jest przymusowe i regulacja czasu w jakimś medium może odbywać się ręcznie, choć wygodniej jest automatyczne korzystanie z sygnału czasy przesyłanego przez serwery GUM.
    Operatorzy telefonii komórkowej korzystają z takiej możliwości(tak jak główne media elektroniczne.

    Jeśli tej sytuacji nie bierzemy pod uwagę podczas dokonywania analizy relacji świadków i doniesień medialnych, to poruszamy się w chaosie informacyjnym i wyciagnięcie logicznych wniosków na temat istoty i przebiegu wydarzeń jest bardzo utrudnione a nawet niemożliwe.

    O tym co wyżej napisałem, że nie wszystkie media(o świadkach i o tym skąd czerpali informacje o aktualnym czasie lokalnym nie wspominając) używały tego dnia tego samego czasu lokalnego dowodzi archiwalne nagranie audycji stacji RMF FM z godziny 10:30, gdzie o tej godzinie podawane są jako "sprzed kilku minut", informacje podawane przez TVN24 czy TVP Info z godzinami na pasku zbliżonymi do 9:30.

    Co to oznacza?

    Ano główne mainstreamowe media takie jak TVP Info, TVN24, Polskie Radio PR1 i PR3 korzystały z sygnału czasu przesyłanego automatycznie z serwerów GUM i był to w tym dniu czas zimowy strefowy CET GMT/UTC+1, zamiast czasu urzędowego letniego CEST GMT/UTC+2 a stacja radiowa RMF FM musiała mieć czas ustawiany ręcznie i dlatego manipulacja czasem lokalnym dokonana przez GUM ich ominęła(jak wiele innych mediów lokalnych i niszowych).
    Jeśli chodzi o Polskie Radio, to do zadań GUM Laboratorium Czasu i Częstotliwości ma należy m.inn.:

    Nasze zadania
    .......................................................................

    - wytwarzanie i przekazywanie akustycznych sygnałów czasu do Polskiego Radia, utrzymywanie serwerów czasu urzędowego oraz systemu TDS do rozpowszechniania czasu urzędowego;
    .............................................................................

    https://www.gum.gov.pl/pl/dziedziny/czas-i-czestotliwosc/laboratorium/392,Laboratorium-Czasu-i-Czestotliwosci.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Uzupełnienie:

    Link do podcastu RMF FM z godziny 10:30

    https://youtu.be/cRC6UlCWczA

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz: "Jeśli tej sytuacji nie bierzemy pod uwagę podczas dokonywania analizy relacji świadków i doniesień medialnych, to poruszamy się w chaosie informacyjnym i wyciagnięcie logicznych wniosków na temat istoty i przebiegu wydarzeń jest bardzo utrudnione a nawet niemożliwe."
    W dużej mierze masz słuszność. Ale wszyscy poruszamy się tej magmie. Autobus, który prowadził Szewczenko był tylko rosyjskim autobusem który poruszał się tak, jak chciał. Godziny z rozkładu są umowne. Nie mają niczego wspólnego z rzeczywistością. Wiesz o tym, prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Wiesz o tym, prawda?"

      Można prosić o sprecyzowanie tego:"Godziny z rozkładu są umowne."?

      Usuń
    2. To znaczy, że są ustalone teoretycznie, a praktyka była taka, że autobus przyjeżdżał wtedy, kiedy przyjeżdżał. Godziny z rozkładu nie miały dla kierowcy większego znaczenia.

      Usuń
  4. Czy znasz informacje zawarte na stronie 36SPLT z 10.04.2010 roku w zakładce "Aktualności", na temat godziny startu TU154M?
    (...)

    Katastrofa pod Smoleńskiem


    W dniu 10/04/2010 ok. godziny 9:00, w lesie pod Smoleńskiem rozbił się samolot Tu 154 M, który wystartował z lotniska Okęcie o godzinie 7.15. W katastrofie śmierć poniósł Prezydent RP, Zwierzchnik Sił Zbrojnych, a także najwyżsi dowódcy i przedstawiciele Wojska Polskiego. Na pokładzie samolotu znajdowała się delegacja złożona z 88 pasażerów i 8 członków załogi, która miała uczestniczyć w uroczystościach związanych z obchodami 70 rocznicy zbrodni katyńskiej. Katastrofy nikt nie przeżył. Składamy wszystkim rodzinom ofiar katastrofy wyrazy najgłębszego współczucia i solidarności w bólu.

    Informacji o katastrofie udziela Rządowe Centrum Bezpieczeństwa:

    tel. 022 601 58 35, fax 022 601 58 14,
    e-mail: dyzurny@rcb.gov.pl

    (...)

    http://www.36splt.sp.mil.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze info o starcie TU154M o godzinie 7:15 ze strony:

      lotniczapolska.pl

      (...)
      Po remoncie Tu-154M 101 mógł spędzić w powietrzu 7500 godzin. Wylatał niecałe 140. Do ostatniego lotu samolot poderwał się z warszawskiego Okęcia w sobotę, 10 stycznia, o godzinie 7:15 z 96 osobami na pokładzie.
      (...)

      http://lotniczapolska.pl/Tu-154M-nr-101,12746

      Usuń
    2. Jeszcze inne strony:

      Katastrofa samolotu prezydenckiego w Smoleńsku
      10-04-2010
      W Smoleńsku o godz. 8.56 rozbił się samolot TU-154M. Maszyna wystartowała o godz. 7.15 z lotniska Okęcie. Na liście pasażerów znajdowało się 89 osób, w tym Prezydent RP z małżonką. Ponadto na pokładzie samolotu znajdowała się 7-osobowa załoga. Informacje dotyczące katastrofy można uzyskać w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa:
      tel. 022 601 58 35, fax 022 601 58 14,
      e-mail: dyzurny@rcb.gov.pl

      https://archiwum.mrips.gov.pl/aktualnosci-wszystkie/inne/arch,2-years,44.html

      Strona MON

      (...)
      W Smoleńsku o godz. 8.56 rozbił się samolot TU-154M. Maszyna wystartowała o godz. 7.15 z lotniska Okęcie. Na liście pasażerów znajdowało się 89 osób, w tym Prezydent RP z Małżonką. Ponadto na pokladzie samolotu była 7-osobowa załoga. Informacje dotyczące katastrofy można uzyskać w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa:

      tel. 22 601 58 35, fax 22 601 58 14,
      e-mail: dyzurny@rcb.gov.pl
      (...)

      Usuń
    3. http://archiwum2013.mon.gov.pl/pl/artykul/9048.html

      Usuń
    4. Czytałem te materiały. Dziś wiemy dokładnie, że PLF-101 wystartował o godzinie 7:21 i że czas lotu do Smoleńska, przy założeniu że wyląduje od strony wschodniej na Siewiernym powinien wynosić około 70 minut. Czyli prognozowany czas lądowania to godzina zbliżona do 8:30. Leciał zgodnie z planem do trzeciego kręgu nadlotniskowego. Zgadzamy się co do tego?

      Usuń
    5. Przypuszczam, że godzina 7:15 to czas w którym PLF-101 zaczął kołować na pas startowy, a 7:21 to rzeczywisty moment startu.

      Usuń