niedziela, 7 marca 2021

Obraz "katastrofy smoleńskiej", który tkwi w naszej głowie został stworzony przez mistyfikatora. Niezwykłe relacje smoleńskich świadków (2)

Gdy pracowałem w prokuraturze, największą część akt każdego śledztwa "w sprawie" (takim jest i to z 10.04.10), stanowiły tak zwane osobowe dowody rzeczowe. Były nimi głównie zeznania świadków. Ważne było nie tylko to, co widzieli oni na własne oczy, ale także to, o czym byli przeświadczeni; jakie odnosili wrażenia; jakie skojarzenia im się nasuwały, i na czym koncentrowały się ich myśli podczas, oraz po wydarzeniach. Dopiero w dalszej części brało się pod uwagę inne dowody osobowe, w tym opinie biegłych i analizy ekspertów. Ale dopiero jako uzupełnienie zeznań świadków. Te były bowiem podstawowe.

Czy tak jest w tym śledztwie?

Przede wszystkim, przy zupełnym braku dostępu do dowodów rzeczowych – wraku; zdjęć czy filmów obrazujących podejście samolotu (mimo kilku kamer przemysłowych zamontowanych w okolicach podejścia i setek ludzi z telefonami komórkowymi); niedokonania autopsji zwłok (ekshumacja po kilku latach to nie to samo); czy braku zapisów z różnego rodzaju rejestratorów lotu – śledztwo powinno, skoncentrować się właśnie na świadkach.  

Czy potrafi ktoś z nas, z imienia i nazwiska wymienić choćby jednego bezpośredniego obserwatora wydarzeń? 

Najwięcej osób wskaże na pewno operatora TVP Sławomira Wiśniewskiego. Jednak, moim zdaniem, jako świadka dyskredytują go dwie rzeczy. Po pierwsze - niemal każda jego relacja przedstawia odmienny od poprzedniej obraz wydarzeń. A po drugie, bardzo dziwne – dla mnie jest to, że oprócz sławnego filmiku ze smoleńskiej polanki, dzięki której mogliśmy "sami, na własne oczy zobaczyć katastrofę" filmował on – z zupełnie niejasnych powodów - od wczesnych godzin porannych, przestrzeń przed, oraz nad miejscem, na którym miało dojść do katastrofy. 


Film Sławomira Wiśniewskiego – (https://youtu.be/CXtpK5g-BMI) (https://youtu.be/VIldgtTNR0A) (https://youtu.be/E3qtYazoBmU

Wiśniewski podczas swojego pierwszego wywiadu, nie przyznał się do „filmowania widoku za oknem” i stwierdził, że spadający samolot zobaczył zupełnie przypadkowo. Potem zresztą także nie potrafił logicznie wytłumaczyć, dlaczego z uporem godnym lepszej sprawy, „od świtu” rejestrował co dzieje się na lotniczym podejściu. Samego "zdarzenia lotniczego" jednak nie nagrał. Twierdził bowiem, że "na trzy minuty" przed tym, jak miało do niego dojść… wyłączył kamerę. Co jednak nie przeszkadza mu stanowczo twierdzić, że całe zajście zarówno widział jak i słyszał.


 

Czy można jednak nazwać wiarygodnym świadkiem człowieka, który na pytanie co widział i słyszał, co chwilę opowiada coś innego?

Raz miał widzieć tylko skrzydło, innym razem skrzydło oraz kawałek kadłuba, to znów opowiada, że mgła nad drogą była przewiana i był przekonany, że widzi mały samolot wojskowy. Ale skrzydła tego „małego samolotu”, jak nos Pinokia urastają nagle w jego opowieściach do piętnastu metrów (dłuższe niż wysokość drzew), a dźwięk – który słyszy - raz jest czymś „co jakby było niszczone, tratowane”, a drugim razem „serią wybuchów z towarzyszącym mu trzydziestometrowym słupem ognia”, który to słup znów za chwilę okazuje się być niewielki, i wygląda tak, jak "na filmie fantastycznym". Ba, czasem widzi nawet całego lecącego "rządowego Tupolewa, z widocznym biało-czerwonym pasem i szachownicą na ogonie (rozmowa z red. Piotrem Zychowiczem dla Rzeczpospolitej – 10.04.10 g.11:40), a innym razem mały, niepolski samolot wojskowy. Te przeczące sobie wzajemnie informacje  powodują, że słuchając go w pewnym momencie zacząłem się zastanawiać, czy pod Smoleńskiem zdarzyło się cokolwiek, czy może to wszystko, jest tylko fantastycznymi projekcjami Wiśniewskiego.

Specyfikę wszystkich relacji Wiśniewskiego można sprowadzić do jednego tylko zdania, które wypowiada zaraz po wydarzeniach, a które oparte jest – podobnie jak inne jego wypowiedzi - na wewnętrznej sprzeczności (patrz raport Zespołu Parlamentarnego „28 miesięcy po” str. 136): „Przez okno usłyszałem tak straszny huk i dwa błyski ognia, ale nie jakiś wielki wybuch

1 komentarz:

  1. „Przez okno usłyszałem tak straszny huk i dwa błyski ognia, ale nie jakiś wielki wybuch”

    To jest opis wybuchu ładunku termobarycznnego, bo takim ładunkiem wysadzono ten samolot, ktorego wrakowisko nagrywał S.Wiśniewski.
    Była to godzina ~ 8:35( o 8:38 A.Wosztyl rozmawiał z DKL-em).

    OdpowiedzUsuń