wtorek, 9 kwietnia 2019

Tylko dureń powie prawdę o Smoleńsku

Mija już dziewięć lat, a mord dokonany w dniu 10 kwietnia 2010 roku, wciąż stanowi jeden z głównych zworników polityki. Ujawnienie szczegółów tej zbrodni spowodowałoby przebiegunowanie Ziemi. Polityczne oczywiście. A z tym do końca nigdy nic nie wiadomo. Jakie pociągnęłoby za sobą skutki uboczne? Jakie skutki dla ujawniającego?
To co napisałem powyżej jest spojrzeniem na to zdarzenie z punktu widzenia polityka i żurnalisty.
Ja wolę posługiwać się inną metaforą. Ujawnienie prawdy o Smoleńsku porównałbym do pytania o to czy powiedzieć pacjentowi (społeczeństwu) o trapiącej go ciężkiej chorobie (powiedzmy, że jest nią czerwonka), czy nie. Na naszym podwórku macherzy „Zrzeszeni wokół Platformy” mówią: „Podrzućmy choremu jakieś broszury, jak ma coś oleju w głowie, to się zorientuje, że lepiej w tym nie grzebać, tylko zdać się na lekarzy. A jak nie - niech sczeźnie. Im prędzej tym lepiej.” Natomiast ci „Zjednoczeni na Prawicy” prawią: „Nie ma sensu mówić choremu prawdy. Zacznie jeszcze wierzgać nogami i nas pokopie, albo co. Jasne, że trzeba go coś tam podratować, ale nie musi przecie mieć świadomości co się wokół niego wyprawia. Siostro! Narkoza!”



Ale też nie jest to tak do końca dokładna metafora, bo nie uwzględnia jeszcze (a może przede wszystkim) obaw lekarzy obu rodzimych stowarzyszeń, na temat opinii specjalistów z głównej kliniki amerykańskiej, gdzie wymyślili sobie, by niekoniecznie czerwonkę uznać za groźną chorobę, bo może się ona przydać do walki z żółtaczką. Inni zaś biorą pod uwagę zdanie fachowców z głównych klinik europejskich, gdzie z kolei doszli do wniosku, że kontrolowana czerwonka może wzmocnić organizm.
Natomiast autentyczni specjaliści z branży medycznej twierdzą, „że teraz mówi się prawdę chorym, bo ta wiedza może być im potrzebna do uporządkowania swego życia”. Z kolei profesor Andrzej Szczeklik w swojej książce pisał: „Nawet kiedy (pacjent - RM) mówi: wiem, że mam raka, jestem przygotowany na wszystko, proszę mi powiedzieć prawdę – to jego oczy mówią co innego: powiedz mi taką prawdę, jaką chcę usłyszeć, daj mi nadzieję.”
No, więc co? Powinno się powiedzieć społeczeństwu prawdę o Smoleńsku czy jednak nie?
Pół roku temu dziesięciu autorom - „blogerom smoleńskim” - udało się wspólnie wydać książkę mówiącą o wynikach ich (i innych blogerów – takich jak np. Civilebellum) prac nad ujawnieniem prawdy o Smoleńsku. Zawiera ona mnóstwo nieznanych ogółowi Polaków faktów na temat 10 kwietnia 2010. Wydanie jej jest sukcesem – przestaliśmy bowiem wreszcie działać „każdy na swój strój”– jak powiedział prof. Dakowski (jeden z autorów „Maskirowki smoleńskiej”). Wydaliśmy ją wspólnie. Czy nie jest to przykład takiej oddolnej, społecznej inicjatywy – panowie rządzący?
Być może chcielibyście nas zapytać - po co zajmować się Smoleńskiem, kiedy ma się świadomość, że nie będzie się mieć z tego żadnych, ani politycznych, ani finansowych korzyści?
Odpowiedź dla nas jest prosta.
Każdy z autorów książki uważa, że Polakom należy się ta prawda. Po co? Moim (osobistym już) zdaniem po to, żeby każdy zamieszkujący ziemię pomiędzy Bugiem a Odrą wiedział, po czym geopolitycznie stąpa. Jako rządzący zostaliście wybrani przez Naród, więc to co spotkało Jego ówczesną elitę w Smoleńsku, spotkało cały Naród. Nie tylko klasę rządzącą. Chyba więc lepiej by było, żeby ci obywatele, którzy poczuwają się do Wspólnoty zwanej Polską, świadomie współpracowali z Wami przy naprawie Rzeczpospolitej, niż gdyby nie rozumieli co się w tym kraju wyrabia i dlaczego. To demotywuje. Pozostali obywatele zresztą, też mają prawo z pełną świadomością powiedzieć: „Nie interesuje nas ta Wspólnota: ani jej wartości, ani cele. Mamy inne”. Mają prawo, ale muszą wiedzieć przeciwko czemu i komu się opowiadają. Muszą wiedzieć, a nie -  wydawać się im, że wiedzą. Smoleńsk zapoczątkował proces wielkiej antagonizacji Polaków. Proces ten się pogłębia! Dwa kłamstwa o Smoleńsku zbudowały naprzeciwko siebie dwa wielkie, wrogie obozy. Konflikt pomiędzy nimi roznosi na wszystkie dziedziny życia. Nie da się go rozbroić inaczej jak tylko powiedzeniem prawdy, bo też nie da się mówić o współczesnej Polsce bez mówienia o Smoleńsku. 
Chrystus wskazuje nam jak budować Królestwo Boże. A my budujemy tutaj, na polskiej ziemi, królestwo dwóch zwalczających się kłamstw. "Każde królestwo, wewnętrznie skłócone, pustoszeje. I żadne miasto ani dom, wewnętrznie skłócony, się nie ostoi" (Mt 12,26). Bo nie ma przecież czegoś takiego jak kłamstwo i manipulacja w dobrej sprawie. 
I jeszcze jeden, w sumie nie wiem czy nie najważniejszy z argumentów. Nie będziecie Państwo rządzić wiecznie. Nie macie w apteczce pigułki nieśmiertelności, ani recepty na rządy wieczne. A więc - Panie i Panowie odpowiedzialni za ten kraj, Roku Pańskiego 2019 – co się stanie, gdy zagubione, okłamywane i mamione przez wszystkich, i ze wszystkich stron społeczeństwo, odepchnie Was od sterów? Zostawicie je na pastwę agentów wrogich państw, antyludzkich doktrynerów? Wepchniecie - obrażeni, że to nie Was wybrano - w ręce doktorów typu fikcyjnego Wiktora Frankensteina i całkowicie realnego Josefa Mengele?
Kłamstwem i manipulacją posługują się dziś wszyscy politycy na całym świecie. Jak długi on i szeroki. Stały się one tak normalne jak śmieci w lesie i po rowach. Czy nie kusiło (sic!) Was nigdy by, dla odmiany, spróbować nowej strategii: mówienia prawdy? Może się okazać, że efekty tej nowej polityki zaskoczą Was zupełnie.

2 komentarze:

  1. Romku, tu piko.

    Cóż mógłbym dodać? W zasadzie nic, myślę i czuję podobnie.
    Po co pisałem? Bo prawda jest ciekawa, bo kto milczy ten się zgadza, bo nie lubię być robionym w "głupa".

    Twój tekst jest apelem do rządzących i klasy politycznej. Bardzo szlachetnym i mądrym apelem.

    Niestety we mnie nie ma już chęci apelowania do kogokolwiek. Po prostu czuję, że sprawy się zaczęły toczyć poza nami. Osoby sprawujące władzę mają czteroletnią perspektywę historii, liczy się doraźność, taktyka działania.

    Uważam, że wolności nie dostaje się za darmo lub w wyniku negocjacji. Wolność niestety wymaga poświęcenia i ofiar. Być może dlatego w dzisiejszych czasach nie ma chętnych na poświęcenia - jest jak jest, nie jest źle, itp. Mamy efekt gotowania żaby.

    Jedynie jak podkręcą gaz żaba może wyskoczyć i wówczas coś się radykalnie zmieni

    OdpowiedzUsuń
  2. W Smoleńsku 10/4/2010 doszło do samobójstwa skutkiem absurdalnego pilotażu. https://smolensk2011.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń