W godzinę "katastrofy"
W
Warszawie dochodzi godzina 8:37. Prawe ucho dyżurnego COP
jest czerwone od przyciskanej doń od dłuższej już chwili
słuchawki. Podpułkownik czuje także wyraźny niesmak. Zdaje już
sobie bowiem sprawę z jednego: Biuro Ochrony Rządu nie przygotowało
się do lądowania Tutki na żadnym z lotnisk zapasowych141.
Wygląda, że położyli na to całkowicie lagę – dochodzi
do wniosku. Jak można tak zupełnie olać Kancelarię Prezydenta?
Toż to trzeba być… Zresztą, co to za ochrona, która o niczym
nie wie, na nic nie jest przygotowana, i nie potrafi nawet właściwie
zareagować w kryzysowej sytuacji? Zalewski nie jest w stanie ogarnąć
tego swoim ścisłym umysłem. – Tak, najlepiej jest umyć ręce i
udawać, że się tu tylko sprząta – podsumowuje, nerwowo
wciskając, już po raz któryś z rzędu tego dnia, numer do Centrum
Hydrometeorologii Sił Zbrojnych.
–
No
i co Heniu? – pyta spokojnie, choć w jego głosie daje się
wyczuć napięcie.
Skąd
niby major Henryk Grzejdak ma wiedzieć, że „chce koniecznie”
lądować, skoro ponoć nikt nie ma kontaktu z Tupolewem od chwili
gdy ten znalazł się nad Smoleńskiem? Kto mógł mu o tym
powiedzieć? I czy żeby „koniecznie chcieć” lądować, „pokład”
samolotu wiozącego Delegację nie musiał by się w pierwszej
kolejności zorientować, po pierwsze że warunki atmosferyczne
uniemożliwiają przyziemianie na XUBS, a następnie przedstawić
warszawskiej centrali swoją decyzję co do woli lądowania na
ruskiej ziemi?
W
końcu, czy nie wydaje się to dziwne, że mimo generalnego ponoć
braku kontaktu z samolotem, Grzejdak o godzinie 8:39 ma
skierować do jego pilotów „sugestię lądowania w Moskwie”143,
a dyżurny COP – Zalewski (po bezpłodnej konsultacji z Centrum
Operacyjnym BOR) przyznać się po kolejnych kilkunastu minutach: -
Ja tu poleciłem, żeby na Okęcie144?
Czy
cała ta sytuacja nie wygląda tak, jak gdyby z Tupolewem pomiędzy
godziną 8:22 a 8:39 kontakt jednak był? Jakby ta
rozmowa pomiędzy oficerami dyżurnymi, dotyczyła tylko ustalenia
możliwego lotniska zastępczego?
Czternaście
minut później, o godzinie 8:52 major Grzejdak pyta
podpułkownika Jarosława Zalewskiego, czy ten informuje swego
przełożonego o zmianach w planie lotu Tupolewa; a ten odpowiada mu,
że nie, gdyż i tak na to gdzie samolot poleci nie ma on żadnego
wpływu.
–
Załoga
podejmie decyzję. Ja im nic nie mogę sugerować tutaj – mówi.
Czy
może tak niefrasobliwie podchodzić do sprawy powiadomienia szefa,
człowiek którego głównym zadaniem jest monitoring samolotu, gdyby
rzeczywiście nie miał on żadnego pojęcia gdzie ten samolot się
znajduje? I czy takie zdanie może formułować ktoś, kto od pół
godziny nie ma kontaktu z załogą Tutki? Nie sądzę. Jest to moim
zdaniem stwierdzenie osoby, która tylko doskonale zdaje sobie sprawę
z tego, iż jej decyzyjność jest bardzo ograniczona. I która
wprawdzie poleciła „żeby (w zaistniałej sytuacji lecieli) na
Okęcie”, ale nie jest w stanie nic więcej zrobić145.
Właściwie
samo w sobie to polecenie jest słuszne. Jeśli BOR nie widzi
konieczności zabezpieczenia żadnego z lotnisk zapasowych, to jedyną
racjonalną decyzją, jaką może Zalewski zaproponować Tutce jest
powrót samolotu do Warszawy. Tyle, że jeśli wola „pokładu”,
jest taka, aby kontynuować podróż, to czy decyzja, które lotnisko
zostanie wybrane na zapasowe, ma w tym wypadku jakieś znaczenie?
Przecież BORu nie ma nie tylko na żadnym z lotnisk zapasowych, ale
nawet na samym „Siewiernym”. Sterczy tam tylko kilku naszych
dyplomatów. Czym od Smoleńska różniłaby się pod względem
bezpieczeństwa przylotu taka Moskwa lub Mińsk? Właściwie niczym.
Tam także znajdują się przecież polskie przedstawicielstwa
dyplomatyczne, które w razie potrzeby mogą oddelegować do portu
lotniczego swojego emisariusza. I przecież Moskwa tak właśnie
czyni – wysyła na Wnukowo wiceambasadora Piotra Marciniaka.
Czy
to wszystko może zatem oznaczać, że – gdy rozmawiają ze sobą,
o godzinie 8:52 oficerowie dyżurni Centrum Operacji
Powietrznych i Centrum Hydrometeorologii – Tupolew wciąż jeszcze
dokądś leci?
Choć
to zabrzmi niewiarygodnie, ale wydaje się, że tak. Trudno jest
bowiem uwierzyć, że przez czternaście minut, które minęło od
powiadomienia przez porucznika Wosztyla – Dyżurnego Koordynatora
Lotów (36 Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego), o
zaistnieniu katastrofy (8:38), ten wciąż jeszcze nie
przekazał tej wiadomości do Centrum Operacji Powietrznych146
. I nie zweryfikował informacji podanej przez dowódcę
Jaka-40/044 z danymi systemu PACARS, które pozwalają mu na bieżąco
monitorować lot Tutki147 . No, a poza tym
jeśli nawet samo Centrum Operacji Powietrznych rzeczywiście nie ma
kontaktu z Tupolewem, to przecież posiada urządzenie monitorujące
lot samolotu o statusie HEAD. A Obowiązek śledzenia lotu Tupolewa
przez COP wynika bezpośrednio z Instrukcji organizacji lotów
statków powietrznych o statusie HEAD 148.
Pomiędzy
godziną 8:59, a 9:04, major Henryk Grzejdak oznajmia
swojemu przełożonemu, że polski samolot „powinien praktycznie
lądować w tej chwili”149. Skąd czerpie on
wiedzę, że powinien lądować właśnie wówczas? Czy nie od
Jarosława Zalewskiego przypadkiem? I czy nie zastanawiający jest
ten czas, o którym mówi oficer CHSZRP w zestawieniu z oficjalną
„godziną katastrofy”, którą przez dwa tygodnie po 10 kwietnia
2010 miała być 8:56?
Tego
samego dnia, późnym wieczorem, Minister d/s Nadzwyczajnych
Federacji Rosyjskiej – Siergiej Szojgu melduje premierowi
Włodzimierzowi Putinowi: - Szanowny Władimirze Władimirowiczu.
O 8:50 dnia
dzisiejszego, na lotnisku „Północny” w Smoleńsku, podczas
podejścia do lądowania zniknął z radarów samolot TU-154M,
wykonujący lot na trasie Warszawa-Smoleńsk.150
Tu
rodzą się kolejne pytania. Dlaczego osoba, która od rana
koordynuje działania służb operacyjnych i „ratunkowych”
raportuje swemu przełożonemu
fałszywą
(jak
ma się wkrótce okazać) godzinę zdarzenia? I skąd można mieć
pewność, że podana po kolejnych dwóch tygodniach godzina 8:41
także
taką
nie jest? Czy czas zdarzenia nie powinien być po prostu rzeczywistym
czasem zdarzenia? I właściwie dlaczego miano by go dopiero
uzgadniać (i to przez dwa tygodnie)? Dlaczego godziną „K” nie
była podawana przez świadków znajdujących się przy płycie
lotniska godzina 8:00?
Czy dlatego nie mogła nią być, gdyż nie pasowała do „twardych”
danych?
Na przykład tego, iż Tupolew wyleciał z Warszawy o
7:27,
a
nie o 7:00
jak pierwotnie planowano (gdyby
wyleciał o 7:00
to wówczas
godzina 8:00
„katastrofy” byłaby jak najbardziej na miejscu)?
Czy jeśli czas „katastrofy” uzgadnia
się,
żmudnie dopasowując
wersje
o jednym, dwóch, a nawet czterech podejściach, to czy nie powinno
nasunąć się
w pierwszej kolejności
pytanie
o to, czy
takie zdarzenie miało
w
ogóle miejsce?
Wszystko
to wydaje się bardzo dziwne, bo przecież kiedy oficer z Centrum
Operacji Powietrznych spekuluje jeszcze z oficerem Centrum
Hydrometeorologii Sił Zbrojnych, na którym to rosyjskim lotnisku
Tupolew powinien w tej chwili lądować - na smoleńskiej polanie
gdzie miała mieć miejsce tragedia, są już pracownicy polskiej
ambasady z ambasadorem Jerzy Bahrem. Za moment na „Siewiernyj”
przybędą z Katynia polscy dziennikarze i zaczną, z pewnego
oddalenia (rosyjskie służby specjalne nie dopuszczają nikogo „do
wraku”) „relacjonować katastrofę”151.
Niemal w tym samym momencie pojawi się przy nich montażysta
Sławomir Wiśniewski, który opowie żurnalistom jak to sfilmował
„miejsce katastrofy” i jak (po blisko godzinnym przetrzymywaniu
go przez FSB152) udało mu się „oszukać
ruskich” – podmieniając nagrany przez siebie film. Z relacji
opowiedzianej przez niego jasno jednak wynika, że zapis z wrakowiska
powstać musiał tuż po godzinie 8:00, gdy tylko usłyszał -
podobnie jak inni świadkowie znajdujący się poza lotniskiem -
„odgłosy katastrofy”153.
Gdy
kilka minut po dziewiątej, kiedy do ppłk. Henryka Grzejdaka
zadzwoni jego przełożony komendant Centrum Hydrometeorologii płk.
Leszek Kilanowski, ten zapytany, czy wszystko w porządku, zda mu
krótko następującą relację:
-
Nie… yyy… poleciał do Moskwy. Wyleciał dwadzieścia siedem
minut... 154.
***
Czy
rzeczywiście w czasie gdy rozmawiają ze sobą oficerowie COP i
CHSZRP nasz flagowy, powietrzny statek wciąż jeszcze pokonuje
kolejne przestrzenie? Przenika mgławice skondensowanych oparów,
wędruje szlakami mlecznych chmur, płynąc ku nieznanym sobie
sferom? Ku miastu, nad którym od wieku żarzy się nocą krwawa
gwiazda zagłady?
W
porannym świetle, na niebie widnieje smuga migotliwych kryształów.
Rozmywa się, przekształcając w obłok. Kiedy się mu lepiej
przyjrzeć – widać, że to zatarty podniebny ślad…
……………………………………………
141
Biała Księga PiS, str. 99. załącznik nr 47
(http://www.eostroleka.
pl/biala-ksiega-pis-pdf,art25233.html) „Kolejną informacją
dotyczącą tego lotu był telefon z Centrum Operacji Powietrznych,
było to ok. godz. 8.30, może kilka minut później. Oficer, który
pełnił tam służbę powiadomił nas o złych warunkach
atmosferycznych nad Smoleńskiem i zapytał, czy jest nam coś
wiadomo w tej sprawie. Spytał też, czy istnieje możliwość
lądowania na lotnisku zapasowym. Dla nas to było zaskakujące
(...)”
142
Rozmowa Jarosława Zalewskiego z Henrykiem Grzejdakiem z
godziny 8:37: „Ppłk. Jarosław Z: No co, Heniu? Mjr Henryk
G: No, wychodzi na to, że powinien, jak już chce koniecznie, to w
Moskwie. Z: Ale dlaczego? Ale on ma zapasowe na Witebsk i ten…
Witebsk i Mińsk. G.: Witebsk powiedział mi poprzednik, że jest
nieczynne. A Mińsk ma taką samą odległość, jak do Moskwy”.
[za:] http://www.wprost.pl/ar/215934/Oficerowie-mo-
nitorujacy-lot-Tu-154-Witebsk-jest-na-Bialorusi/.
143
„Według naszych informacji na minutę przed katastrofą
(8:40 – przyp. RM) mjr Grzejdak prosił dyżurnego meteorologa
Okęcia o pilne przekazanie – tym razem pilotom Tu-154 –
„sugestii lądowania w Moskwie”. Eksperci, z którymi
rozmawialiśmy, podkreślają, że on także „miał techniczne
możliwości” by skontaktować się z załogą Tupolewa. Dlaczego
tego nie zrobił? Nie wiadomo”. [za:] Wiadomościami TVN
(http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/zaloga-jak-a-nie-ostrzegala-przed-fatalna-pogo-da,165205.html).
144
Rozmowa Jarosława Zalewskiego z Henrykiem Grzejdakiem z
godziny 8:52: „Z: A no zobaczymy, bo ja póki co rozmawiałem
z BOR em. BOR na razie nie ma żadnej informacji. Ja tu poleciłem,
żeby Okęcie…” [za:] (http://www.wprost.pl/ar/215934/
Oficerowie-monitorujacy-lot-Tu-154-Witebsk-jest-na-Bialorusi/.
145
„Z: A no zobaczymy, bo ja póki co rozmawiałem z BOR-em. BOR na
razie nie ma żadnej informacji. Ja tu poleciłem, żeby Okęcie…
G.: Wiesz, jak nie wiem, czy Smoleńsk nie będzie ich tam kierował.
Z: Całkiem możliwe. No słuchaj, no przecież to, to jest, to jest
nasza głowa państwa. I oni też chyba chcą… chyba chcą, żeby
tam był. G.: Dobra. To kogoś informujesz wyżej od nas? Z.: Nie, na
razie nie, bo co, co, słuchaj. Ja nie mam tutaj wpływu i zobaczymy.
Załoga podejmie decyzję. Ja im nic nie mogę sugerować tutaj”.
Tamże.
146
Artur Wosztyl [w:] Anita Gargas „Anatomia Upadku 2” – film
dokumentalny]: „Rozmawiałem z DKL-em, do którego zadzwoniłem
zaraz po rozmowie z panem pułkownikiem Raczyńskim. Dyżurny
kierownik lotów. I on powiedział, że na jego telefonie, w
połączeniach, które ze mną miał, było (to – przyp. autora) o
godzinie 8:38”.
147
System PACARS – wojskowa (szyfrowana) odmiana cywilnego
systemu ACARS bazująca na sieci przekaźników na całym świecie.
Informacje z systemu są automatycznie i nieustannie przesyłane do
bazy na ziemi, co kilka minut. Informacje przesyłane przez ten
system zawierają szczegółowe dane o położeniu maszyny, stanie
urządzeń pokładowych, parametrach lotu i decyzjach załogi itp.
148
Radiostacje wojskowe VHF/UHV wykorzystywane są do kontroli ruchu
lotniczego, a także do monitorowania częstotliwości ratunkowych,
oraz innych aplikacji związanych z łącznością lotniczą (…)
zapewniają bezpieczną łączność w trybie ziemia-powietrze, oraz
ziemia-ziemia. [za]:
https://www.maw.pl/pl/wojska-specjalne-radiostacje-zakresu-hf-vhf-uhf
149
Rozmowa dyżurnego operacyjnego Centrum Hydrometeorologii
majora Henryka Grzejdaka Ze Komendantem CH Leszkiem Kilanowskim, z
godziny 8:59–9:04: „K.: I on jest teraz w powietrzu, tak?
G.: Powinien praktycznie lądować w tej chwili. Być może tam i
Smoleńsk ich gdzieś kieruje. Ja powiedziałem operacyjnemu, że
najbliżej jest Briańsk na południu i Moskwa”. [za:]
(http://www.wprost.pl/ar/215934/
Oficerowie-monitorujacy-lot-Tu-154-Witebsk-jest-na-Bialorusi/.
150
С.К.Шойгу:
Уважаемый Владимир Владимирович, в
10:50 сегодняшнего дня в аэропорту
«Северный» Смоленска при заходе на
посадку пропал с радаров самолет ТУ-154
М, совершавший перелет по маршруту
Варшава-Смоленск.
(http://web.archive.org/web/20100417032352/http://www.premier.gov.ru/events/news/10179/)
151
Film Jacka Kruczkowskiego „Na własne oczy” (https://youtu.
be/V0r2CztEK20).
152
Sławomir Wiśniewski. Montażysta TVP
(http://orka.sejm.gov.pl/
ZespolSmolenskMedia.nsf/files/ZSMK-9STJU7/$File/Analiza%20
relacji%20200%20świadków%20ZPa.pdf str. 77): „FSB wypuściło
mnie po 40 minutach, do godziny”.
153
”Sławomir
Wiśniewski zwany Lolkiem, montażysta Telewizji Polskiej, 10
kwietnia 2010 r. ustawił w oknie pokoju nr 201 hotelu Nowyj
niedaleko smoleńskiego lotniska „Siewiernyj” prywatną kamerę.
Chciał nagrać lądowanie prezydenckiego samolotu we mgle. Ciekawiło
go, jak uda się to małemu tupolewowi (...) Około
godziny ósmej
Lolek musiał wyłączyć sprzęt, bo za jego oknem robotnicy zaczęli
remonty. Usłyszał nienaturalny huk, aż ziemia lekko zadrżała,
zobaczył 30-metrowy słup ognia, oniemiał, nerwowo zaczął szukać
baterii, karty pamięci do aparatu. Pobiec w stronę lotniska czy nie
pobiec?”
[Za]:
tygodnik „Polityka”
(http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/1671202,1,tajemnica-operatora-ze-smolenska.read)
154
O godz. 8.59 dyżurny Centrum Hydrometeorologii mjr. Henryk
Grzejdak odebrał telefon od komendanta CH Leszka Kilanowskiego.
-Kilanowski, cześć-odezwał się pułkownik Leszek Kilanowski, komendant Centrum Hydrometeorologii.
-Witam komendanta.
-Jak tam dzisiaj? Spokój?
-Nie
-Nie?-zdziwił się komendant.
-Nie...yyy...poleciał do Moskwy. wyleciał dwadzieścia siedem minut... Znaczy tak, najpierw Jak poleciał, wylądował - wystrzelił Grzejdak. Mówił tak, że trudno było cokolwiek zrozumieć.
-Czekaj, gdzie?
-Do Smoleńska
-No.
- Natomiast prezydent planowany był na siódmą
-Kilanowski, cześć-odezwał się pułkownik Leszek Kilanowski, komendant Centrum Hydrometeorologii.
-Witam komendanta.
-Jak tam dzisiaj? Spokój?
-Nie
-Nie?-zdziwił się komendant.
-Nie...yyy...poleciał do Moskwy. wyleciał dwadzieścia siedem minut... Znaczy tak, najpierw Jak poleciał, wylądował - wystrzelił Grzejdak. Mówił tak, że trudno było cokolwiek zrozumieć.
-Czekaj, gdzie?
-Do Smoleńska
-No.
- Natomiast prezydent planowany był na siódmą
[za:]
„Smoleńsk. Zapis śmierci” Michał Krzymowski, Marcin
Dzierżanowski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz