Radosław Sęp, pod koniec filmu Jacka Kruczkowskiego "10.04.10 - Na własne oczy" wypowiada znamienne słowa, które cały czas brzmią mi w uszach, gdy po raz któryś z kolei przeglądam zdjęcia i fragmenty filmów z 10 kwietnia 2010 roku:
Patrząc przez lupę (przez wizjer) mamy wrażenie nieuczestniczenia w wydarzeniu. Mamy wrażenie, że my nad tym... że my to obserwujemy, ale my nad tym panujemy. Bo my możemy to obserwować bliżej, dalej, możemy skierować kamerę w inne miejsce. Możemy interpretować to co widzimy, poprzez pokazywanie rzeczy, które są obok.
W książce, którą tym rozdziałem zamykam, starałem się odrzucać interpretacje filmowców i oficjalnych narratorów wydarzeń dnia 10 kwietnia 2010. Nie wiem czy mi się to do końca udało. Nie jestem pewien, czy dobrze odczytałem materiały do których miałem dostęp. Nie wiem w końcu, czy nie uległem pod drodze czyjejś manipulacji czy dezinformacji.
Starałem się też nie przywiązywać do raz powstałego obrazu wydarzeń, ale cały czas poszukiwać nowych rzeczy, analizować je i weryfikować swoją hipotezę od nowa. Książkę tę, pomimo że tym rozdziałem - jak powiedziałem - zamykam, mam zamiar w dalszym ciągu poprawiać. Z tego właśnie powodu zdecydowałem się jej nie publikować. Chciałbym aby żyła, rozwijała się i zmieniała, dopóki prawda o 10 kwietnia 2010 nie wyjdzie na jaw. Najnowszą jej wersję będzie można zawsze znaleźć w wersji cyfrowej, na moim blogu, pod adresem - xl4.pl .
Chciałbym tu dodać, że nie uważam się ani za publicystę, ani dziennikarza społecznego, pisarza, czy poetę. Jestem bloggerem, I uważam, że jest to powód do dumy. To właśnie bloggerzy, w całym smoleńskim śledztwie, odegrali niebagatelną, jeśli nie decydującą rolę. Od ponad pięciu lat większość z nich bezkompromisowo poszukuje prawdy. I nie robi tego dla tantiemów, zaszczytów, władzy. Piszą, dociekają, dyskutują, choć mają pełną świadomość, że w zamian będzie się na nich tylko wieszać psy, opluwać, oraz dyskredytować to co robią. Ja osobiście, najwięcej informacji uzyskałem właśnie z blogów. Czytałem bloggerskie analizy, zastanawiałem się nad nimi. Z nich też zaczerpnąłem wiele dokumentów, odkryć i pomysłów. Dziś nie jestem w stanie stwierdzić nawet co od kogo i w jakim stopniu.
Poniżej przedstawiam hipotezę - możliwą/niemożliwą wersję wydarzeń jaka według mnie mogła mieć miejsce w dniu 10 kwietnia 2010 roku. Zakłada ona, że w tym dniu na uroczystości katyńskie mogły wylecieć trzy samoloty. Wszystkie kierowały się, według tej wersji, na XUBS w Smoleńsku. Szczegóły i cały proces dochodzenia do tej hipotezy staram się przedstawić we wcześniejszych rozdziałach. Teraz tylko podsumowując, chciałbym streścić wynik mojej prawie pięcioletniej pracy. Dodam tylko jeszcze, że czas jakim się posługuję w tym rozdziale to czas polski chociaż uważam, że tego dnia zarówno czas warszawski jak i moskiewski były zmanipulowane zarówno przez "smoleńskich, jak i warszawskich monterów".
Hipoteza
6:05 - 6:15 – startuje z Okęcia Jak40/044 A. Wosztyl;
6:25 - 6:40 – startuje z Okęcia Jak40/047?;
7:21 - 7:27 – startuje z Okęcia Tu-154/101 A. Protasiuk.
7:33 – startuje z Wnukowa Ił-76 Frołow;
7:45 - 7:50 – ląduje na Siewiernym Jak40/044;
8:00 - 8:10 – pierwsze, nieudane podejście Iła-76;
8:15 - 8:21 – ląduje, (prawdopodobnie na Siewiernym), Jak-40/47?;
8:17 -8:23 – drugie podejście Iła-76;
8:27 - 8:35 – „Tu-154 Protasiuka” próbuje podejść na Siewiernyj, po czym odlatuje na lotnisko zapasowe (Wnukowo? Witebsk?)
8:30 - 8:40 - trzecie podejście Iła, "wybroska" niektórych elementów złomu lotniczego
8:30 - 8:40 - trzecie podejście Iła, "wybroska" niektórych elementów złomu lotniczego
To, co przedstawiłem powyżej (powtarzam to jeszcze raz) jest tylko hipotezą, którą będę starał się (licząc na osoby mające jakąkolwiek wiedzę w tej sprawie), w miarę możliwości uściślać i weryfikować. Poniżej przedstawiam tę hipotezę nieco poszerzoną.
Czym poleciał Prezydent?
Ponieważ wojsko posiadało tylko jedną czynną Tutkę, więc aby ochronić Prezydenta najpierw postanowiono, że poleci właśnie Jakiem (których było więcej) aby zmylić potencjalnego (lub realnego - nie wiem jaki był stan wiedzy wojskowych i KP na dzień 10 kwietnia 2010) przeciwnika. Dodatkowo, dla zwiększenia bezpieczeństwa Głowy Państwa, postanowiono, że o godzinie 7:00 poleci Tupolew. Ale ponieważ nastąpiły opóźnienia Prezydenta w końcu skierowano do Tutki. W każdym razie cel tej operacji był taki, aby wszystkie trzy samoloty mogły pojawić się nad XUBS w Smoleńsku niemal w jednym czasie. Mogło tak się stać, ponieważ Tu-154M był wówczas najszybszym pasażerskim samolotem na świecie. I właściwie niewiele brakowało, aby plan ten udało się zrealizować. O godzinie 7:45-7:50 (czyli planowo) na "Siewiernym" wylądował Jak z dziennikarzami. Dwadzieścia pięć minut po nim, pojawił się drugi Jak, który wywołał konsternację u kontrolerów lotu, jako samolot nieplanowany. Leciał on w asyście Tupolewa i udało mu się z prawdopodobnie z jakimiś niewielkimi perturbacjami wylądować około godziny 8:20. Niestety - te dwadzieścia pięć minut opóźnienia pozwoliło Rosjanom przygotować się na przylot niechcianych gości. Tupolew nie mógł już wylądować na Siewiernym. Pomimo dwukrotnych prób podejścia nie przyziemił tam z uwagi na silną mgłę, mylne komunikaty kontrolerów i blokującego mu lądowanie Iła-76. Odleciał około godziny 8:35 na lotnisko zapasowe. Najprawdopodobniej do Moskwy lub do Witebska.
13 dziennikarzy nie wyleciało z Okęcia o godzinie 5:00 rano 10 kwietnia 2010 jak to wcześniej zaplanowano, ale już po świcie, zaraz po godzinie szóstej. Początkowo założono, że połowa żurnalistów będzie podróżować jednym Jakiem, wspólnie z Prezydentem (Jakiem nr 044), a druga z innymi Vipami w Jaku nr.045. Ale w końcu zarówno wojsko, jak i Kancelaria uznały, że w związku z zagrożeniem terrorystycznym (ryzyko uprowadzenia samolotu UE) dziennikarze polecą jednak jako osobna grupa.
Silnik w pierwszym z Jaków nie chciał odpalić i KP postanowiła, że szybko przesadzą dziennikarzy do 44-ki. Tej którą miał zapewne pierwotnie lecieć Prezydent i towarzyszące mu osoby. W hangarze stał wprawdzie jeszcze jeden rezerwowy Jak-40, posiadający prawdopodobnie numer 047, ale przygotowanie go do lotu zajęłoby trochę czasu, więc aby go nie tracić postanowiono, że dziennikarze przesiądą się do 44-ki i polecą jako pierwsi, a 047 będzie już w tym czasie przygotowywany do lotu i wystartuje zaraz po nich. Jednak nie udało się to wszystko zrobić tak szybko i drugi Jak wystartował z 25-cio minutowym opóźnieniem.
Czy pan Prezydent z Małżonką, polecieli jako pasażerowie drugiego Jaka, czy też Tupolewa - nie wiem, chociaż sądzę, że drugiego z samolotów (Tu). W każdym razie drugi Jak-40, z osobami na pewno podlegającymi ochronie (o statusie co najmniej VIP) moim zdaniem wystartował około 25 minut po pierwszym.
Czy pan Prezydent z Małżonką, polecieli jako pasażerowie drugiego Jaka, czy też Tupolewa - nie wiem, chociaż sądzę, że drugiego z samolotów (Tu). W każdym razie drugi Jak-40, z osobami na pewno podlegającymi ochronie (o statusie co najmniej VIP) moim zdaniem wystartował około 25 minut po pierwszym.
W czasie gdy żurnaliści przechodzili z 45-ki do 44-ki, Jak-40 nr 047 był już moim zdaniem przygotowywany do lotu.
Jednym słowem - rano z Warszawy do Smoleńska wystartował nie jeden dziennikarski Jak posiadający nr 044, ale dwa - 044 i 047. Pierwszy wyszedł z Okęcia około godziny 6:05 (dziennikarski), a drugi (posiadający status HEAD lub VIP) prawdopodobnie około godziny 6:30. Czym poleciał Prezydent?
Ponieważ wojsko posiadało tylko jedną czynną Tutkę, więc aby ochronić Prezydenta najpierw postanowiono, że poleci właśnie Jakiem (których było więcej) aby zmylić potencjalnego (lub realnego - nie wiem jaki był stan wiedzy wojskowych i KP na dzień 10 kwietnia 2010) przeciwnika. Dodatkowo, dla zwiększenia bezpieczeństwa Głowy Państwa, postanowiono, że o godzinie 7:00 poleci Tupolew. Ale ponieważ nastąpiły opóźnienia Prezydenta w końcu skierowano do Tutki. W każdym razie cel tej operacji był taki, aby wszystkie trzy samoloty mogły pojawić się nad XUBS w Smoleńsku niemal w jednym czasie. Mogło tak się stać, ponieważ Tu-154M był wówczas najszybszym pasażerskim samolotem na świecie. I właściwie niewiele brakowało, aby plan ten udało się zrealizować. O godzinie 7:45-7:50 (czyli planowo) na "Siewiernym" wylądował Jak z dziennikarzami. Dwadzieścia pięć minut po nim, pojawił się drugi Jak, który wywołał konsternację u kontrolerów lotu, jako samolot nieplanowany. Leciał on w asyście Tupolewa i udało mu się z prawdopodobnie z jakimiś niewielkimi perturbacjami wylądować około godziny 8:20. Niestety - te dwadzieścia pięć minut opóźnienia pozwoliło Rosjanom przygotować się na przylot niechcianych gości. Tupolew nie mógł już wylądować na Siewiernym. Pomimo dwukrotnych prób podejścia nie przyziemił tam z uwagi na silną mgłę, mylne komunikaty kontrolerów i blokującego mu lądowanie Iła-76. Odleciał około godziny 8:35 na lotnisko zapasowe. Najprawdopodobniej do Moskwy lub do Witebska.
problem ze 102 jest jasny: brak przesłanek dla obecności na Okęciu - mylę się? Są za to na odlot znad Siewiernego 101...
OdpowiedzUsuńCieszyłbym się, gdyby ten wpis pozwolił na przejście do rozdz. XLI!
Dziękuję za komentarz. Rzeczywiście jest to problem, bo nie ma żadnych dowodów świadczących za obecnością w tym dniu na Okęciu dwóch Tupolewów, Niemniej, moim zdaniem bardzo dużo na to wskazuje, Też chciałbym przejść dalej, ale na razie weryfikuję rozdziały wcześniejsze, Prawie każdego dnia poprawiam któryś. Niewykluczone, że Twój wpis spowoduje, że pójdę tą drogą :) Dziękuję za wskazówkę,
Usuń"dowody" to zupełnie inna bajka! na moje "brak przesłanek" odpowiadasz "dużo na to wskazuje" - jeśli nie jest to wiedza tajemna, to co wskazuje? Nie pytam z ciekawości - mam chęć merytorycznej dyskusji nt. dowolności interpretacyjnej: dlaczego by nie spróbować ustalić (niechby tylko stopnia prawdopodobieństwa!) podstaw pewnych tez? Bo wykładając wprost: teza 2x2 to stanie okrakiem na obu stronach teorii 2+ (więcej samolotów) - stąd mój wpis z prośbą o kontynuację i jednocześnie - debatowanie (to ciche miejsce, choć można pewnie znaleźć i "cichsze"). Mam niewesołe odkrycie:
Usuńhttp://www.samoloty.pl/artykuly-lotnicze/2267-rok-po-tragedii?print=1&download=0 w sprawie 2+
- i psuje mi to całą robotę (gen. Skrzypczak się mylił). Więc jak - spróbujemy? Może od tej 102-ki?
Chodzi Ci o ten wpis?
Usuń"Siły Powietrzne nie zamierzają wprowadzać dodatkowych regulacji zabraniających wspólnego
podróżowania ścisłego kierownictwa. Przemieszczanie kierowniczej kadry kilkoma samolotami w jedno
docelowe miejsce podróży byłoby rozwiązaniem bardzo kosztownym. Ponadto, z uwagi na zwiększenie
liczby samolotolotów potrzebnej do przewiezienia tej samej liczby osób, z powodów statystycznych,
wzrastałoby prawdopodobieństwo zaistnienia szczególnej sytuacji w locie. W związku z tym, zamiast
wprowadzania takich regulacji, lepszym rozwiązaniem wydaje się stałe podnoszenie poziomu
bezpieczeństwa lotów" ?
Jeśli czytałeś wcześniejsze rozdziały, to są tam wymienione przesłanki. Mogę je zebrać jeśli chcesz - są w rozdz. 18-21, 23, 32,34.
Ale może spróbujmy inaczej. Spójrzmy na to od innej strony. Przyjmijmy, że leciał jeden tylko Tupolew i podchodził do Siewiernego około godziny 8:00. Co kłóci się z takim twierdzeniem?
tak, o ten wpis (wyżej jest jeszcze, że DO 10 OSÓB nie potrzeba zgody Gągora...) - no, dramat...
OdpowiedzUsuńOK - przeciw ok. ósmej świadczą:
- relacje wielu świadków o wylocie najwcześniej 7.15 (stawiam na 7.21)
- telefony satelitarne o 8.20 (dowiedzieli się, że odlatują na zapasowe - po próbnym podejściu)
(powyższe współgra ze sobą)
Czy "ok. ósmej" to może być 8.15? - wtedy pasuje. Zwróć uwagę, że "ok. ósmej" pasuje do innej "katastrofy" (być może bez cudzysłowu) - także z powodu tych odstępów kwadransowych z iłem.
Coś o sobie: pracuję pamięcią nieszczegółową - poruszam się w ogólnym obrazie bez smyczy drobnych danych; ma to swoje minusy, ale per saldo...
Myślę głośno -
Usuń1) Kurtyka miał według Tęsiorowskiego wsiadać do samolotu tuż po szóstej.
o szóstej miał dzwonić do brata Prezydent,
Wosztyl mówi że po szóstej był planowany wylot Tutki,
Tupolew według Świądra miał startować godzinę po Jaku czyli o 6:00.
2) Według planu Tu miało pierwotnie wylecieć o 6:30,
tvp info podaje że start miał miejsce o 6:40
fotografia Seweryna z Okęcia - wsiadanie- wskazuje na godzinę zbliżoną do 6:40-7:00
według rap. Millera pierwsi pasażerowie mieli wsiadać o 6:40
3) według oficjalnych danych samolot wystartował o 7:21-7:27
Jeśli Tupolew był jednak tylko 1 trzeba by znaleźć które informacje mogą być fałszywe, względnie przesunięte o godzinę
Próba podejścia - Smoleńsk - według relacji świadków
pomiędzy 7:20 a 8:00
To z kolei świadczyłoby o starcie pomiędzy 6:10 a 7:00 (raczej 6:40 bo najprawdopodobniej nie od razu odszedł na zapasowe)
jest wywiad z z Senatorem Martynowskim który opisuje ten nieszczęsny ranek na Okęciu
Usuńhttp://pomniksmolensk.pl/news.php?readmore=1020#.VTwXFyHtmko
1/ Kurtyka mógł podać błahy powód przerwania rozmowy, lub... wsiadać do innego samolotu (kręcimy się w miejscu w ten sposób); ranny telefon był z Pałacu (jest więc coś podejrzanego w relacji o przedmiocie rozmowy o 8.20!); Wosztyl gra o życie (jest całkowicie niewiarygodny już od początku, od tego uśmieszku w pierwszym wywiadzie); to "godzinę przed Prezydentem" (nie: tupolewem!) jest faktycznie zastanawiające (nie tylko Świąder o tym mówił) - nie pasuje ani do planów, ani do realiów, więc może tak im tylko powiedziano na Okęciu?
OdpowiedzUsuń2/ wylot o 6.30 zmieniono kilka dni przed! (na 7.00) - nie opierajmy się na spekulacjach "pod wizję"
3/ podejścia tupolewa??? tam latało wiele samolotów, ale pierwszy raz słyszę, żeby wskazywano w relacjach precyzyjne nazwanie "polski tupolew" - pierwszy raz słyszę (mówię o świadkach spontanicznych, z pierwszej godziny: 8-9).
Nie od razu odszedł, przeleciał nad pasem - to b. prawdopodobne (z uwagi na rangę pasażerów); możliwy byłby nawet "drugi krąg" (próbował jak ił?), ale przecież "katastrofa" była o ósmej! - to nas zaprowadziłoby do dwóch tutek znowu...
Naprawdę myślisz, że dwie tutki (ich wylot) można było ukryć? Na międzynarodowym lotnisku?
H2+ nie da się oprzeć na chciejstwie; podejrzewam, że "dwie tutki" nie są spontaniczne...
Jest znana wskazówka "z drugiej ręki" (próbowałem jej kiedyś poszukać na stronach różnych telewizji - nie znalazłem, więc pierwszy raz o tym piszę):
OdpowiedzUsuń"powiedziano, ze piloci są zmuszeni do bardzo skrupulatnego wypełniania papierków, na tym spędzają najwięcej czasu.
I tu ciekawe pytanie redaktorki do kapitana Zawady, który występuje w programie: w takim razie jak to było możliwe, skoro piloci są zmuszeni do takiej skrupulatności, ze do COP i na wieżę dotarły listy pasażerów, które wskazywały, ze generał Błasik poleciał JAK-iem??
I tu pan Zawada zaniemówił, zaschło mu w gardle i rzekł: istotnie piloci za najważniejszą sprawę, która jest bardzo pilnowana, uważają skompletowanie listy pasażerów i złożenie jej do wieży kontroli. To jest b. pilnowane, ale...skoro dowódca w ostatniej chwili chciał przesiąść się do JAK-a to mogli nie zdążyć sporządzić tej informacji, że jednak poleciał tupolewem, choć wcześniej złożono listę z Błasikiem na JAK-a." MARTYNKA 1212549 | 06.04.2011 20:25
Otóż (pomijając błąd logiczny - zamiast "przesiąść się do JAK-a" winno być "z JAK-a"!) - co jest w tej relacji prawdziwą bombą? te "listy": nie jedna lista, a listy! Nawet, gdyby chodziło o 044 (ale wątpię), wskazywałoby to na kłamstwa ex post; dobry ślad dla H2+...
Czytałem już kiedyś tę informację u Libry, a kilka dni temu ponownie, chyba u FYMa. A to, że "były dwie - trzy listy" to mnie nie dziwi - słyszałem o tym na własne uszy od jednego ze świadków obecnych 10.04 na lotnisku w Smoleńsku :)
UsuńW tym momencie zakładam jeden samolot - tak sobie przyjęliśmy - chcę natomiast być pewien godziny jego wylotu. Co do Kurytki i Prezydenta - OK. Natomiast Świąder mówi jednak >> godzinę przed "tupolewem"<<. Piszesz, że jest to zastanawiające bo nie tylko Świąder o tym mówi, Kto jeszcze? Bardzo mnie to Twoje stwierdzenie poruszyło. Napisz jeśli możesz jak najprędzej. Proszę.
OdpowiedzUsuńPytanie - czy wylot przesunięto na pewno z 6:30 na 7:00, czy raczej z 5:30 na szóstą, a potem on został przesunięty jeszcze na 6:27? I dopiero później dorobiono tę 7:27? Ale co ze zdjęciami z Okęcia wtedy?
OdpowiedzUsuń- (13.04) nie chodzi o "listy cywilne" (tych rzeczywiście było wiele), ale o "listy boardingowe" - te wypełnia i daje Dowódcy Statku Powietrznego Dowódca Wylotu (masz dostęp do Regulaminu 2006 i Instrukcji 2008, czy podesłać?); to są "listy ostateczne" (prokwoje natychmiast położyli na nich łapę i w specpułku i na wieży i w PAŻPie); u Libry to pewnie nie do sprawdzenia, świadek mógł mieć na myśli te cywilne, ale, ale: był, widział i jednocześnie nic nie widział? Dlatego błądzimy? co jest grane?
OdpowiedzUsuń- (6.26 - tak myślałem: skowronek! a ja - sowa) np. tu: http://okonabalkany.blox.pl/2010/04/Po-tragedii-w-Katyniu.html ; GDYBY przyjąć, że te relacje odzwierciedlają rzeczywiste plany (dziennikarze tego przecież nie mogli sprawdzić, bo odlecieli), to czy zostały zrealizowane? wg mnie tak: mielibyśmy "katastrofę o ósmej"! - choć przecież i ona mogła zostać jedynie ogłoszona (dla służb, jako początek ostatniego etapu - nie dla publiki); o tej godzinie, mimo że "jej" odgłosy były raczej mizerne: jakiś gruchot z oddali... może odgłos zrzutu? mogli nadciągnąć nieproszeni gapie i utrudnić "akcję"!
- (12.59) czy zdjęcie z Pietruczukiem jest z 10.04? Bo jestem zdecydowanym zwolennikiem niepodważania polskich świadectw materialnych (o ile są weryfikowalne) - stąd uważam za pewnik, że 101 wyleciał PO siódmej: a skoro umówiliśmy się co do mityczności 102... Znam ten ból: człowiek przeanalizuje sto razy te stenogramy, wyłania się koncepcja... i wisi na cienkim pasku ruskich przekłamań - trzymajmy się raczej Okęcia! Proponowałbym ustalić w naszej dyskusji:
- czy akceptujemy wylot tego "+" (z H2+) i wtedy jak wpasować w dostępne ramy czasowe wylot i przylot (i na jakie lotnisko) dodatkowego jaka (skoro nie tutki)
- czy idąc za tym moim przygnębiającym linkiem odpuszczamy "katastrofę o ósmej" (jako przypadkiem upubliczniony lokalnie i niechcąco etap przygotowań do "katastrofy o dziewiątej") - ale wtedy staniemy się "wybuchowcami"
- czy wreszcie uznamy za możliwe połączenie "dwóch wypadków lotniczych" (jednego tylko inscenizowanego - którego?, bądź obu? inscenizowanych)
- czy jeszcze inny scenariusz?
Z czego można z pewnością zrezygnować (co wykluczyć?) - jak z niczego - to po kolei to przemyślmy.
Analizuję jeszcze raz, od początku. Punkt po punkcie. Na śmierć zapomniałem o tym oknie na Bałkany, a przecież sam o tym wspominałem. A skoro to pominąłem, to muszę jeszcze raz przejrzeć całość, pod kątem i jednej Tutki i umykających materiałów. Może mi zejść kilka dni.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOK. Ale dodaj może analizę tekstu z tego filmiku:
OdpowiedzUsuńhttps://www.youtube.com/watch?v=fmNNeAhHG58 bild.de
- chodzi mi o opisany tam ciąg zdarzeń: startuje ruski samolot, podchodzi ił, podchodzi nasz (jak, nie tutka) i się rozbija i wtedy tvn24 pokazuje „katastrofę”: przecież to się nie trzyma kupy! Chyba, że relacja jest nielinearna, do wejścia obrazu tvn ODTWARZANA z godziny wcześniejszej, powiedzmy ok. szóstej pięćdziesiąt do ok. siódmej trzydzieści, gdyż nastąpiła "zmiana narracji oficjalnej"...
Jest jeszcze inna sekwencja publiczna:
https://www.youtube.com/watch?v=4EUtPWEiZC8 (Merta w Toronto), choć wg mnie ta Pani jest została wykorzystana przez "wojskowych" (o których wspomina).
P.S.
czy senator pisze się przez duże s?
Gdzie cichsze?
Usuńsam nie wiem... pogadać byłoby najlepiej.
OdpowiedzUsuńWTW 1.6.0.4630
UsuńRomek M
UsuńB. przepraszam - nie poradziłem sobie z tym WTW (i usunąłem właśnie)
UsuńMoże skype?
Usuńpuszczam gołąbka (na PW)
Usuń